Dziś
kolejna część koncertowych wspomnień. Tym razem posumuję lata 2012-2013.
Rok
2012 przyniósł moc koncertowych wrażeń. Począwszy od Orange Warsaw Festival
podczas którego 9 czerwca wystąpili idole lat nastoletnich – Linkin Park, a
wydarzenie to przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Setlista koncertu oprócz
utworów z mającej ukazać się płyty Living Things składała się z wielu
kompozycji dzięki którym wielu obecnych na płycie i trybunach Pepsi Areny, lata
temu poznało i pokochało ten właśnie zespół.
(flaga, która
podczas występu zespołu została zawieszona na keyboardzie, podpisywana przez
fanów przed koncertem)
Miesiąc
później – 2 lipca 2012 roku po raz pierwszy odwiedziłam Wrocław za sprawą
koncertu Queen + Adam Lambert odbywającego się na Stadionie Miejskim w ramach
imprezy o nazwie Rock in Wroclaw Festival. Koncert gwiazdy wieczoru okazał
się być świetnym show ze względu na doskonałą formę Briana Maya i Rogera
Taylora, ale był także niemałym zaskoczeniem, jak świetnie z utworami Queen
poradził sobie młody wokalista.
(przed występem
Queen)
Kolejnym
koncertowym przystankiem w 2012 roku okazał się być Kraków, a konkretnie klub
Studio, w którym 9 września występ dali Norwegowie z Gazpacho. Jedynym
mankamentem tego wydarzenia były moim zdaniem, rozstawione w miejscu
przeznaczonym dla publiczności krzesła, które jakoś nie bardzo pasują mi
do koncertu rockowego (co prawda progresywno rockowego, ale jednak). Występ
Norwegów zwieńczony został już tradycyjnie spotkaniem z fanami, swobodnymi
rozmowami i rozdawaniem autografów.
Do
pełni szczęścia w 2012 roku potrzebowałam już tylko dwóch wydarzeń, z których
pierwsze miało miejsce w stołecznym klubie Proxima 18 października, a był to
koncert zupełnie niedawno poznanych, ale z miejsca pokochanych
Amerykanów z Shinedown. Występ zespołu był niesamowicie energetyzujący, małe
pomieszczenie klubowe zdawało się aż kipieć od pozytywnej energii płynącej ze
sceny i od publiczności. Z koncertu tego mam chyba najcieplejsze
wspomnienia ze spontanicznie zaaranżowanego spotkania z zespołem, którego
członkowie mimo wyczerpującego występu i zorganizowanego przed koncertem
oficjalnego spotkania z fanami, zdecydowali się wyjść do ludzi zgromadzonych
nieopodal autobusu, by z uśmiechem rozmawiać, rozdawać uściski i autografy.
Bardziej materialną pamiątką jest kostka gitarowa basisty Erica Bassa,
mojego faworyta w zespole, którą od techników porządkujących scenę po występie
wyprosiła moja nieoceniona Towarzyszka.
Koncertowy
rok 2012 zamknął perfekcyjny występ Muse z łódzkiej Atlas Areny, dany 23
listopada w ramach trasy promującej album The 2nd Law. Występ Anglików był
doskonałą okazją do zdarcia gardła i utraty energii ze względu na
serwowane przez zespół rytmiczne utwory, które idealnie nadawały
się do wspólnego śpiewania i ogólnego szaleństwa.
Rok
2013 zdominowany został przez rodzimych wykonawców z folkowym zespołem Beltaine
na czele, ponieważ grupę tą w 2013 roku udało mi się zobaczyć aż trzy razy
– 6 kwietnia w Małopolskim Ogrodzie Sztuki w Krakowie, ponownie w Krakowie 22
czerwca na imprezie zorganizowanej na Bulwarze Wołyńskim i podczas powołanego
do życia przez sam zespół Festiwalu Muzyki Celtyckiej „Zamek” w Będzinie
24 sierpnia.
W
2013 roku uczestniczyłam także w koncercie Grzegorza Turnaua zorganizowanym w
ramach III Małopolskich Dni Jana Pawła II, 23 czerwca w mieście w którym
mieszkam oraz występie Domowych Melodii w krakowskim klubie Studio, 6 października,
podczas którego zespół wykonał niemal wszystkie utwory ze swojego
debiutanckiego albumu, z czego te najważniejsze – Grażka i Zbyszek przy
wydatnym wsparciu zgromadzonej publiczności.
Ale
oprócz rodzimych wykonawców w 2013 roku wybrałam się do Łowicza, gdzie 28
czerwca w ramach Lemon Festival swój występ dał od lat mój ulubiony zespół
P.O.D., podczas którego udało mi się być naprawdę blisko sceny i
niemal swobodnie obserwować to co się na niej działo.
(nie wiem dlaczego, ale podczas Lemon Festival
zakładane były opaski z innego festiwalu)
Sezon
koncertowy w 2013 roku zamknął 2 listopada Nickelback dając na Torwarze
niesamowity występ okraszony ich największymi przebojami, co jakiś czas
przerywany przez Chada Kroegera wdzięcznie starającego się mówić po polsku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz