Niedawno
stwierdziłam, że od czasu kiedy świadomie zaczęłam słuchać muzyki wybierałam
utwory, które obok ciekawych melodii charakteryzują się w dużym stopniu emocjonalnym
wykonaniem wokalnym. Bo czyż w takich kompozycjach nie słychać od razu z jaką
pasją i zamiłowaniem powstają? I czy nie są one bardziej przekonujące dla
słuchacza? Takimi właśnie cechami określiłabym muzykę tworzoną przez Alexa
Banda – najpierw jako członka zespołu The Calling, a później już w ramach
solowej kariery, której owocem jest do tej pory jeden album – We’ve All Been
There wydany w 2010 roku.
Longplay
ten składa się z ciekawych, przyciągających uwagę utworów osadzonych na
przystępnych, często nieskomplikowanych melodiach, dzięki którym, jak w
przypadku kompozycji zatytułowanej Only One wyraźnie wyeksponowany jest głęboki
wokal Alexa Banda. Charakterystyczny głos wokalisty idealnie sprawdza się także
w utworach What Is Love, Euphoria czy Leave (Today is the Day), których nastrój
doskonale współgra z emocjonalnym ich wykonaniem. Atutem albumu We’ve All Been
There są również pomysłowe aranżacje utworów – w tytułowej kompozycji
wykorzystane zostały bowiem instrumenty smyczkowe, pojawiające się także w
Please oraz nastrojowym Love wzbogaconym o partie śpiewane przez chór. Uwagę
przyciągają także kompozycje z wyraźną linią fortepianu – początkowo delikatny,
a rozwijający się w złożony utwór Will Not Back Down oraz rytmiczny Never
Let You Go.
Wokal
Alexa Banda najlepiej brzmi jednak na gitarowym podkładzie, co świetnie słychać
w Tonight opatrzonym krótką solówką, następującym bezpośrednio po nim Forever
Yours czy w początkowo akustycznym Holding On.
W
zasadzie ciężko jest z czternastu kompozycji składających się na album We’ve
All Been There wytypować te najciekawsze, ale moimi faworytami już po pierwszym
przesłuchaniu zostały dynamiczny Without You i pięknie zaaranżowany Start Over
Again z niesamowitym instrumentalnym bridgem.
Znając
wcześniej muzykę tworzoną przez Alexa Banda wraz z zespołem The Calling po
długo wyczekiwanych owocach solowej twórczości wokalisty spodziewałam się
podobnie chwytliwych melodii połączonych z charakterystycznym głosem
Amerykanina. Przyznać trzeba jednak, że album We’ve All Been There różni się od
wypracowanego przez zespół The Calling charakterystycznego stylu, mimo to, jest
to w dalszym ciągu bardzo dobry muzyczny zestaw. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz