Od
kilku już lat w naszym pięknym, leżącym nad Wisłą kraju możemy wręcz przebierać
w rozmaitych wydarzeniach związanych z muzyką. Z łatwością można także
wymienić artystów, którzy w szczególny sposób cenią sobie polską
publiczność, a co za tym idzie są u nas częstymi gośćmi. Do tego grona
zaliczyć można autora tekstów i gitarzystę legendarnej formacji Guns N’ Roses
Slasha współpracującego także z wokalistą Mylesem Kennedy i muzykami z The Conspirators.
I to w tej właśnie personalnej konfiguracji mogliśmy zobaczyć go ponownie w
łódzkiej Atlas Arenie w ramach koncertu promującego czwarte wydawnictwo
zatytułowane „Living the Dream” wydane w 2018 roku.
Koncert
zaplanowany na 12 dzień lutego, a poprzedzony dwoma supportującymi grupami –
polskim Afromental i stworzonym przez gitarzystę Motörhead Phila Campbella –
The Bastard Sons, rozpoczął się zgodnie z wcześniej zaplanowanym harmonogramem i
od razu od potężnie brzmiącego akcentu w postaci reprezentanta najnowszego
albumu gitarzysty, utworu „The Call of the Wild”.
I
tak jak się rozpoczął, tak trwał niemal do końca, pewnie muzycznie prowadzony
przez skupionego na grze Slasha urozmaicającego poszczególne utwory dłuższymi
lub krótszymi partiami instrumentu oraz dającego prawdziwe popisy swoich
umiejętności w, przynajmniej dla mnie, nieco dłużących się solówkach.
Kilka
słów należy także poświęcić samej setliście, składającej się głównie ze żwawych
rytmicznie i dynamicznie brzmiących kompozycji, zdecydowanie przeważających
liczebnie w czteroalbumowej solowej dyskografii znanego gitarzysty, co jednak
przełożyło się na pewną monotonię całego koncertu – brak było w nim wyraźnie
zaakcentowanych momentów na złapanie oddechu i zwolnienie tempa, przez co poszczególne
utwory zlały się, w co prawda żywiołowo wykonaną, ale ostatecznie nieco
jednolitą całość.
W
zaprezentowaniu fanom tej muzycznej całości Slash wspierany był przez muzyków
The Conspirators, z gitarzystą rytmicznym Frankiem Sidorisem, któremu niejedna
fanka mogłaby pozazdrościć pięknej i bujnej fryzury, perkusistą Brentem Fitzem
dzielnie dotrzymującym kroku Slashowi i nadającemu rytm również w czasie jego
solówek oraz basistą Toddem Kernsem – istnym żywiołem, rytmicznie podskakującym
i biegającym po całej scenie. Jego energia z wyjątkowym pożytkiem wykorzystana
została podczas dwóch utworów pochodzących z pierwszego solowego albumu Slasha –
„We’re All Gonna Die” i „Doctor Alibi”, które Todd Kerns wykonał jako główny
i w zasadzie jedyny wokalista. W pozostałych utworach basista wspierał główny
głos tej kolaboracji, czyli Mylesa Kennedy świetnie znajdującego się w kompozycjach
o klasycznie rockowych aranżacjach – „Sugar Cane”, „Mind Your Manners” czy jedynym
utworze wybranym z dyskografii Guns N’ Roses – „Nightrain”; jak i z tymi o
nieco bardziej stonowanej dynamice – „Lost Inside the Girl” oraz spontanicznie
oświetlonym telefonicznymi latarkami „Starlight”.
W
czasie łódzkiego koncertu Slasha z kolegami po raz kolejny w podziw wprawiły
mnie umiejętności wokalne Mylesa Kennedy bezbłędnie dostosowującego brzmienie i
manierę swojego głosu do rockowych kompozycji tworzonych z gitarzystą, na
co dzień zaś (w Alter Bridge) nadając mu bardziej mrocznego charakteru, aż po
bluesową stylistykę w czasie wykonywania utworów z jego autorskiej, solowej
płyty.
W
kontemplacji tego aspektu koncertu nieco przeszkadzało niestety nagłośnienie,
co prawda dobrze oddające dźwięki wydobywane z instrumentów – doskonale słyszalna
i zgrana sekcja rytmiczna, ale sprawiające, ze wokale stały się nieco stłumione,
przez co niewystarczająco czysto brzmiące.
Łódzki
koncert Slasha można jednak uznać za udany, o czym świadczyć mogą uśmiechy na
twarzach muzyków, niechętnie żegnających się z publicznością, dzięki czemu możemy
podejrzewać, że odwiedzą nasz kraj jeszcze niejednokrotnie, w takiej lub innej
personalnej konfiguracji.
Setlista:
1. The Call of the Wild
2. Halo
3. Standing in the Sun
4. Ghost
5. Back from Cali
6. My Antidote
7. Serve You Right
8. Sugar Cane
9. Shadow Life
10. We’re All Gonna Die (wokal Todd Kerns)
11. Doctor Alibi (wokal Todd Kerns)
12. Lost Inside the Girl
13. Wicked Stone
14. Mind Your Manners
15. Driving Rain
16. By the Sword
17. Nightrain (Guns N’ Roses cover)
18. Starlight
19. You’re a Lie
20. World on Fire
Encore:
21. Avalon
22. Anastasia
Zdjęcie autorstwa mojej Towarzyszki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz