środa, 9 czerwca 2021

Myles Kennedy „The Ides of March” (recenzja)

Wydarzenia z jakimi przyszło nam się zmagać przez ostatnie miesiące w równym stopniu wpłynęły na zwykłych ludzi, jak i naszych muzycznych idoli. Ich echem są powstające już i ukazujące się pojedyncze utwory, ale i całe albumy. O tym, że światowy kryzys miał wpływ także na jego twórczość zdradził wokalista i gitarzysta Myles Kennedy, który 14 maja 2021 roku oddał w ręce swoich fanów drugi solowy album swojego autorstwa zatytułowany „The Ides of March”.

W wypełniających go jedenastu kompozycjach znajdziemy to, z czego chyba najlepiej znany jest wokalista zespołu Alter Bridge, a mianowicie soczyście brzmiące, arcyciekawe gitarowe melodie będące instrumentalną kanwą tego wydawnictwa. Nagrywając longplay Kennedy nie ograniczył się jednak tylko do wykorzystywania tradycyjnie używanych gitar elektrycznych, ale sięgnął po bogate strunowe instrumentarium. Dzięki temu posunięciu w aranżacje wplecione zostały swojsko brzmiące dźwięki banjo oraz mandoliny („A Thousand Words”, „In Stride”) dodające utworom oryginalności oraz niepowtarzalności. Gitarzysta pokusił się również o wplecenie w kompozycje („Tell It Like It Is”, „Wanderlust Begins”) partii gitary hawajskiej (lap steel guitar) ożywiającej ich melodie i wzbogacającej brzmienie całości. A potwierdzeniem wszechstronności autora albumu „The Ides of March” jest fakt, że w czasie nagrywania wykonał również część partii basu.

Stworzone przy wykorzystaniu tego szerokiego wachlarza strunowych instrumentów kompozycje wprowadzają słuchacza w błogi nastrój („The Ides of March”, „Love Rain Down”) na co wpływ ma także pojawienie się dźwięków gitar akustycznych. Melodie te równie skutecznie ożywiają i pobudzają do działania („Get Along”, „Sifting Through the Fire”) za sprawą dynamicznych i energetycznych aranżacji.

Opisując album „The Ides of March” nie można nie wspomnieć o kolejnym niezwykle istotnym jego elemencie, a mianowicie wokalu Mylesa Kennedy’ego obdarzonego charakterystyczną barwą doskonale brzmiącą w łagodnej odsłonie („Worried Mind”) ale i tej bardziej rockowo zadziornej („Wake Me When It’s Over”).

Po wydaniu świetnie przyjętego, debiutanckiego albumu Mylesa Kennedy’ego oczekiwania wobec jego następcy były zdecydowanie wysokie. Na podstawie zawartości longplaya „The Ides of March” składającego się z utworów o oryginalnym brzmieniu i perfekcyjnie wykonanych partiach wokalnych bez wahania pokusić się można o stwierdzenie, że oczekiwania fanów amerykańskiego wokalisty zostaną spełnione. Zdecydowanie polecam. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz