środa, 12 sierpnia 2020

The Script „#3” (recenzja)


Zdarza mi się z sentymentem wspominać czasy, kiedy nowe utwory oraz ich wykonawców poznawałam słuchając rozgłośni radiowych. Usłyszane wtedy kompozycje często zwracały moją uwagę do tego stopnia, że mają one dla mnie do dziś szczególne znaczenie.
Tak właśnie rozpoczęło się moje zainteresowanie, jakim obdarzyłam irlandzkie trio The Script, które 7 września 2012 roku wydało swój trzeci album długogrający zatytułowany po prostu „#3”.

I chociaż kompozycje, jaki się na nim znalazły nie zostały przeze mnie usłyszane w radio, to jednak w dalszym ciągu wspomniany longplay zaliczam do tych mających dla mnie duże znaczenie.
A to w szczególności ze względu na sposób wykonania poszczególnych kompozycji, w których brzmieniu wprost słychać miłość do muzyki i radość płynącą z jej tworzenia.
Te uczucia wyraźnie odczuwalne są w prostych ale energetycznych melodiach – „Glowing”, tych o wyraźnym rytmicznym charakterze – „Good Ol’ Days”, a także klasycznie dla The Script zaaranżowanych – „Millionaires”.
Obok muzycznego tła, w twórczości zespołu istotną rolę odgrywają także, a nawet przede wszystkim teksty utworów. Na trzecim albumie formacji znalazły się kompozycje pod tym względem wyjątkowe – poświęcona pamięci zmarłych rodziców gitarzysty Marka Sheehana i ojca wokalisty Danny’ego O’Donoghue’a – „If You Could See Me Now” zaśpiewana przez obydwu członków zespołu, utwór „Six Degrees of Separation” opowiadający o końcu związku wokalisty oraz wykonany w duecie z raperem o pseudonimie will.i.am „Hall of Fame” zachęcający słuchaczy do podążania za głosem serca.
Swoją siłę wyrazu teksty utworów w znacznym stopniu zawdzięczają ich wykonaniu, a za to odpowiedzialny w The Script jest Danny O’Donoghue. Wokalista dzięki swoim umiejętnościom urozmaica utwory wykorzystując melorecytację w „Give the Love Around”, ale przede wszystkim przyciąga uwagę słuchacza swoim bardzo melodyjnym głosem pozwalającym na swobodne meandrowanie pomiędzy tonacjami, co wyraźnie słychać w „Kaleidoscope”.

Podsumowując, trzeci album Irlandczyków z The Script to przede wszystkim zbiór bardzo melodyjnych utworów, które niezwykle szybko zapadają w pamięć, a raz usłyszane, nie dają o sobie zapomnieć – ich charakterystyczne brzmienie zdecydowanie zachęca do ponownych odtworzeń.  I żałować można jedynie tego, że podstawowa wersja albumu „#3” składa się jedynie z dziesięciu utworów, co pozostawia pewien muzyczny niedosyt. Mimo to, gorąco polecam. 


Okładka:   https://en.wikipedia.org/wiki/3_(The_Script_album)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz