środa, 16 lutego 2022

Skillet „Dominion” (recenzja)

Często mówi się o tym, że pierwsze wrażenie, jakie wywiera na nas spotkana osoba ma istotne znaczenie dla dalszych kontaktów i może zdecydować o naszej sympatii lub antypatii do niej. Podobnie rzecz ma się w przypadku nowo poznawanej muzyki, kiedy już po pierwszym przesłuchaniu danego albumu możemy określić jakie uczucia wzbudziła w nas jego zawartość. I chociaż zarówno w przypadku ludzi jak i muzycznych wydawnictw nasza ostateczna opinia na ich temat powinna zostać zweryfikowana, to jednak pierwsze wrażenie może przesądzić o naszym nastawieniu do nich.

Refleksja ta związana jest z premierą najnowszego – jedenastego już albumu w dyskografii amerykańskiego zespołu Skillet zatytułowanego „Dominion”, który ukazał się 14 stycznia 2022 roku.

Pierwsze wrażenie jakie wywiera ten album jest, o dziwo, związane z pewnym uczuciem rozczarowania. Chociaż w zasadzie longplay wypełniają utwory stworzone w charakterystycznym dla formacji Skillet stylu, będącym połączeniem ciężkich rockowych brzmień doprawionych elektronicznymi dodatkami, to całości brakuje świeżości i oryginalności.

Aranżacje utworów, których w trackliście „Dominion” jest dwanaście w zasadzie nie zaskakują niczym odkrywczym. Gitarowe melodie będące tradycyjnie podstawą brzmienia muzyki zespołu Skillet w tym przypadku w najmniejszym stopniu nie są w stanie porwać słuchacza, a stanowią jedynie przeciętne, mało wyraziste tło. Wpływ na to ma uwydatnienie rytmicznych partii o pierwszy plan wręcz dosłownie walczących z syntezatorowymi wstawkami, co sprawia wrażenie muzycznego chaosu i może się dla słuchającego okazać przytłaczające.

Uczucie to złagodzić mogły kompozycje o stonowanych melodyjnie brzmieniach, ale efekt delikatności psuje nadmiernie wyeksponowany wokal Johna Coopera uciekającego się momentami w krzykliwe rejestry. A taki sposób śpiewania dominuje niestety i w pozostałych utworach najadając im jeszcze bardziej chaotycznego wydźwięku.

Album „Dominion” grupy Skillet to doskonały przykład tego, że w muzyce rockowej nastawienie na głośniej – krzykliwe wokale, szybciej – galopujący rytm i więcej – syntezatorowych podkładów niekoniecznie zostanie zwieńczone sukcesem, a wręcz może okazać się rozczarowujące, a nawet mocno męczące. Dlatego też album polecam tylko wytrwałym i wiernym fanom amerykańskiej formacji.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz