środa, 29 września 2021

Daughtry „Dearly Beloved” (recenzja)

Eksperymentowanie to działanie nieobce jednostkom (grupom) otwartym i kreatywnym. Dlatego właśnie zdarza się nam – fanom – być świadkami przeróżnych – korzystnych lub mniej – zmian w muzycznym stylu naszych ulubionych formacji.

Zespołem, który w trakcie swojej, piętnastoletniej już działalności oblicze swojej twórczości zmieniał w obrębie gatunku jakim jest rock, jest amerykańska grupa Daughtry mająca na swoim koncie już sześć albumów studyjnych. Ostatnim jej wydawnictwem jest longplay noszący tytuł „Dearly Beloved”, który swoją premierę miał 17 września 2021 roku.

O tym, że zespół Daughtry planuje powrót do pierwotnie obranej, rockowej formy swojej muzyki przekonać mogliśmy się już za sprawą zwiastujących wydanie albumu singli, którymi były ciężkie i dynamiczne „World on Fire” i „Heavy is the Crown”. Jeszcze przed premierą całości ukazał się także utwór „Lioness” będący z kolei nawiązaniem do nieco łagodniejszego i melodyjnego oblicza muzyki amerykańskiego zespołu wyraźnie rozpoznawalnego również w „Cry for Help” czy „Somebody”.

Wspominając o łagodniejszym obliczu muzyki formacji Daughtry nie można pominąć kompozycji balladowych jakich na „Dearly Beloved” oczywiście nie zabrakło. W trackliście znalazły się nastrojowo zaaranżowane i pięknie zaśpiewane przez lidera zespołu – Chrisa Daughtry „Call You Mine” i „Break into My Heart” doskonale wyważające rockowy obraz całości.

A na obraz ten składają się utwory mocno osadzone na gitarowych melodiach, wśród których na szczególną uwagę zasługują tytułowy „Dearly Beloved”, otwierający zestawienie „Desperation” oraz „Evil” z wyrazistymi partiami niezwykle szybko zapadającymi w pamięć.

Powrót zespołu Daughtry do gitarowego grania wiąże się także z partiami solowymi tego uwielbianego przez fanów rocka instrumentu, którymi wzbogacone zostały rytmiczny „Changes are Coming”, old schoolowo zaaranżowany „Asylum” oraz utrzymany w podobnym klimacie „The Victim”. I chociaż solówki te nie są szczególnie wirtuozerskie i długie, to zdecydowanie dodają wspomnianym kompozycjom zadziornego charakteru.

Szósty w dyskografii zespołu Daughtry album „Dearly Beloved” jest zdecydowanie tym, na co fani rockowego stylu grupy czekali już od dawna. Wypełniające go ciężkie, gitarowe utwory, jaki i te melodyjne, nastrojowe kompozycje są najlepszą wizytówką, jaką amerykańska formacja mogła wystawić swojej muzyce. Zdecydowanie polecam. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz