środa, 22 lutego 2017

Muse „The 2nd Law” (recenzja)


Jednym z zespołów budzących w fanach muzyki skrajne uczucia – od bezwzględnego uwielbienia po jawną niechęć – jest niewątpliwie zespół Muse, który za sprawą wydawanych albumów wywołuje wśród swoich zwolenników i przeciwników żywiołowe reakcje. Nie inaczej było po ukazaniu się w 2012 roku szóstego w dyskografii grupy longplya zatytułowanego The 2nd Law zgrabnie łączącego różne style muzyczne.

Powodem do zadowolenia i radości dla fanów (oraz do zgrzytania zębami dla krytyków) okazało się wykorzystanie przez angielskie trio klasycznych rokowych rozwiązań w zestawieniu z orkiestrowymi aranżacjami i elementami dubstepu pojawiającymi się w finale całości.
Tych pierwszych nie zabrakło w otwierającym album Supremacy z dostojnym marszowym rytmem i wyraźnie podkreśloną linią basu, a także w moim ulubionym Big Freeze zbudowanym na niezwykle pogodnej melodii i z zaangażowaniem zaśpiewanym przez Matta Bellamy’ego. Orkiestrowe aranżacje to przede wszystkim krótki Prelude będący wstępem do kolejnego utworu – osadzonego na sprawdzonym już patencie „tupnij-klaśnij”, a wzbogaconym o chóralne wokalizy – Survival, będącym oficjalnym utworem towarzyszącym Igrzyskom Olimpijskim w 2012 roku. Wspomniane już elementy dubstepowe wykorzystane zostały w finałowych utworach – The 2nd Law: Unsustainable i The 2nd Law: Isolated System, i mimo swojego mechanicznego rytmu i syntetycznych dźwięków, stanowią bardzo dobre i wyraziste zakończenie całości.
Poza wykorzystaniem innowacyjnych stylów muzycznych album The 2nd Law jest wyjątkowy jeszcze pod innym względem, a mianowicie takim, że w dwóch kompozycjach rolę głównego wokalisty przejął, na co dzień wspierający na tym polu Matta Belamy’ego – basista zespołu Chris Wolstenholme, udanie wykonując utwory Save Me i Liquid State opowiadające o zmaganiach muzyka z nałogiem alkoholowym, który szczęśliwie przezwyciężył. Mimo że Chris dobrze sprawdził się w roli głównego wokalisty, jest to zadanie, jakie perfekcyjnie wykonuje Matt Bellamy, a przekonać się o tym możemy słuchając choćby przepełnionego emocjami głosu muzyka w Follow Me, umiejętnie modulowanego w Animals czy delikatnego, harmonijnie komponującego się z bogatą aranżacją utworu Explorers. Swoje umiejętności Matt zaprezentował także w singlowym Madness hipnotyzującym rytmiczną, choć dość prostą melodią, oraz w tanecznie dynamicznym Panic Station, z partiami wykonanymi przez Bellamy’ego falsetem.
Każdy kolejny album wydawany przez Muse niezmiennie zaskakuje mnie swoją oryginalnością i niepowtarzalnością i zarazem jestem pełna podziwu, jak trójka muzyków (wiem, wiem, wspieranych przez rzeszę ludzi) jest w stanie nagrać tak świetny album, jakim jest The 2nd Law, który mimo mnóstwa przesłuchań, cieszy niemal tak bardzo, jak podczas tego pierwszego. Spróbujcie, polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz