piątek, 21 lipca 2017

Chester Bennington


Wczoraj (20 lipca 2017 roku) w swoim domu w Los Angeles samobójstwo popełnił Chester Bennington, wokalista zespołu Linkin Park.

Zupełnie nieświadoma tego faktu spędzałam leniwy wieczór na kanapie, czytając książkę, gdy odebrałam telefon od mojej koncertowej Towarzyszki, która przekazała mi tą niespodziewaną informację. Moją pierwszą reakcją była konsternacja, następnie niedowierzanie, w końcu stwierdziłam, że to musi być pomyłka. Moja Towarzyszka powiedziała mi jednak, że informacja ta przekazana została już przez jedną z rozgłośni radiowych, a ja w tym samym czasie logowałam się już na Facebooka by sprawdzić ewentualne wpisy. Czytając posty naszych rodzimych portali muzycznych zaczęło do mnie docierać, że to nie jest wcale głupi dowcip, ani nawet pomyłka, a wpis Mike’a Shinody na Twitterze sprawił, że wiadomość ta dotarła do mnie z całą swoją brutalnością.
Ciężko opisać uczucia, jakie pojawiły się, gdy już otrząsnęłam się z największego szoku, ale z całą pewnością był to żal, że świat stracił doskonałego wokalistę i utalentowanego muzyka, a przede wszystkim idola wielu, nie tylko młodych ludzi, którym swoją energię potrafił przekazać podczas spotkań i niezapomnianych koncertów.
W takich chwilach, gdy umiera znana osoba, wszystko, co zostaje powiedziane lub napisane może zabrzmieć wyniośle i patetycznie, bo tak naprawdę nie znamy tej osoby i mimo, że możemy zdawać sobie sprawę z tego, że – tak, jak było w przypadku Chestera – zmagał się ze swoimi demonami, to nie do nas należy ocenianie decyzji i wyboru jakiego dokonał.
Dla mnie śmierć Chestera to niesamowicie smutne przeżycie, ponieważ muzyki Linkin Park słucham przez połowę swojego życia i zawsze nazywam tą grupę jedną z moich ulubionych – ogromną przyjemnością było towarzyszenie jej przez wszystkie transformacje, jakie na przestrzeni lat przechodziła jej muzyka, uczestniczenie w niezapomnianych koncertach, które miały miejsce w Polsce, oraz śledzenie newsów i krótkich filmików, często wywołujących uśmiech na twarzy. Tym bardziej jest mi niezmiernie przykro, że życie wokalisty Linkin Park zakończyło się w ten sposób… Żegnaj Chester…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz