Kiedy
w zespole zmienia się jeden z jego członków, zmianie, choćby w minimalnym
stopniu ulega także styl w jakim tworzona jest muzyka danej grupy. Wyraźnie
słyszalne jest to gdy zastąpiony zostaje wokalista.
Przykładem
zespołu, który stanął przed koniecznością wyboru nowej osoby spełniającej
zadanie przekazywania fanom warstwy lirycznej tworzonych przezeń utworów była
formacja Hinder, która w 2015 roku przyjęła w swoje szeregi wokalistę Marshala
Duttona, by w sierpniu 2017 roku wydać drugi już album z nim właśnie w składzie
zatytułowany „The Reign”.
Określeniem,
jakie najlepiej pasuje do najświeższego wydawnictwa grupy Hinder jest
„różnorodne”. Wśród jedenastu kompozycji wypełniających album znajdziemy bowiem
mocno rockowe pozycje, takie jak tytułowy utwór longplaya czyli „The
Reign”, bardzo klasyczne brzmienia w „Making it Hard”, a nawet nieco
syntetyczne dźwięki, to już „Long Gone”.
Tym
co jest, na szczęście, stałym elementem w twórczości Hinder są przede wszystkim
stosunkowo ciężkie gitarowe aranżacje, jakich nie zabrakło na szóstym
wydawnictwie Amerykanów. Na wyróżnienie zasługują zdecydowanie te będące
podstawą dla przyciągającego uwagę także refrenem „King of the Letdown”,
płynnie zmieniające się w „Play to Win” oraz nieco przybrudzone, trochę nawet
drapiące (ale przyjemnie) w ucho w promującym album „Remenber Me”.
Oprócz
klasycznych gitarowych rozwiązań zespół zaproponował słuchaczom nieco
urozmaicenia, wzbogacając kompozycję „Burn it Down” o początek zaaranżowany z
wykorzystaniem instrumentów klawiszowych. Oryginalnie, szczególnie w
akustycznie instrumentyzowanych zwrotkach brzmi natomiast ostatnia pozycja
albumu – „Loser’s Salute”. Na uwagę zasługuje również „Another Way Out” z wielogłosowym
bridgem.
Kilka
słów warto poświęcić także samemu wokaliście – Marshalowi Duttonowi, którego
głos świetnie pasuje do muzyki tworzonej przez zespół Hinder. Doskonałym tego
przykładem jest z wyczuciem zaśpiewany „Drink You Away” ale i „Too Late”
podkreślający wielowymiarowość barwy głosu Duttona.
Dzięki
albumowi „The Rign” zespołu Hinder można wciąż mieć nadzieję, że ciężka gitarowa
muzyka wypełniająca to właśnie wydawnictwo
w dalszym ciągu ma swoich zwolenników zarówno wśród jej twórców, jak i
odbiorców. Wszystkim fanom rocka (i nie tylko) gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz