środa, 29 sierpnia 2018

Like A Storm „Catacombs” (recenzja)


W czasach kiedy zespoły, także rockowe, pełnymi garściami czerpią z możliwości syntezatorów i innych sprzętów wytwarzających dźwięki, tym bardziej podnoszące na duchu jest istnienie takich formacji, które decydują się nagrywać muzykę przy wykorzystaniu tradycyjnych instrumentów, ich zestaw uzupełniając o oryginalne “narzędzia”. Do tej właśnie grupy zalicza się nowozelandzka formacja Like A Storm, której najnowszy album zatytułowany „Catacombs” swoją premierę miał w czerwcu 2018 roku.

Zespół tworzony przez trzech braci Brooks – Chrisa, Matta i Kenta oraz perkusistę Zacha Wooda przez kilkanaście już lat tworzenia muzyki zdołał wypracować swój charakterystyczny styl, a jego podstawowym elementem jest wykorzystywany zarówno w czasie nagrań w studio, jak i występów na żywo instrument nazywany didgeridoo nadający twórczości Like A Storm oryginalnego brzmienia.
Jego dźwięk przewija się także w kompozycjach jakie znalazły się na najnowszym albumie („The Devil Inside”, „Catacombs”) doskonale komponując się z wyrazistymi, utrzymanymi w hard rockowym klimacie aranżacjami. Aranżacje te, jak zespół Like A Storm zdążył nas już przyzwyczaić, mocno osadzone są na dźwięku gitar elektrycznych, za pomocą których Chris i Matt Brooks tworzą szybko wpadające w wymagające ucho słuchacza melodie („Out of Control”), a na najnowszym albumie są one  zdecydowanie precyzyjniej dopracowane, co słychać w pojawiających się solówkach („Until the Day I Die”, „Pure Evil”).
Gitarzyści Like A Storm to jednocześnie wokaliści zespołu, a ich liczba jest zdecydowaną jego zaletą, dodając albumowi „Catacombs” różnorodności, bowiem usłyszeć możemy obydwu braci Brooks dzielących się wykonywaniem poszczególnych kompozycji. I warto podkreślić, że podział ten jest nieco inny niż na wydanych do tej pory (dwóch) albumach grupy, bowiem Matt odpowiedzialny za utwory nieco lżejsze i balladowe, których na „Catacombs” praktycznie nie ma, świetnie sprawdził się śpiewając pozycje o hard rockowych aranżacjach („Complicated (Stitches & Scars)”, „Solitary”). Natomiast Chris tradycyjnie doskonale poradził sobie w większości kompozycji, często dając słuchaczom próbkę swojego wokalu w postaci screamu („The Bitterness”, „These are the Bridges You Burn Down”). Ten zabieg nie pozwolił jednak na urozmaicenie końcówki albumu („Hole in My Heart”, „Bullet in the Head”), dość nijakiej, przez co nieco zaburzającej brzmieniową całość albumu.
Element ten wydaje się być niewielkim mankamentem dla bardzo dobrego longplaya „Catacombs” będącego solidną porcją hard rockowego grania w dyskografii formacji Like A Storm. Polecam.



Okładka: http://likeastorm.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz