środa, 27 lutego 2019

Slash feat. Myles Kennedy and The Conspirators „World on Fire” (recenzja)


Człowiek-orkiestra – takie określenie doskonale pasuje do amerykańskiego wokalisty Mylesa Kennedy na co dzień współtworzącego z trzema innymi muzykami formację Alter Bridge. Ale to nie wszystko, ponieważ jest on także świetnym gitarzystą i autorem tekstów, o czym przekonaliśmy się po ukazaniu się solowego albumu Kennedy’ego, a czego doskonałym dowodem jest także współpraca ze Slashem i The Conspirators.

Kolaboracja ta w 2014 roku wydała drugi już album zatytułowany „World on Fire” będący kontynuacją kierunku obranego na początku wspólnej drogi.
Jak można było się spodziewać, Slash jako członek legendarnej formacji Guns N’ Roses, także jako wykonawca solowy będzie tworzył albumy rockowe, zbudowane na charakterystycznym dźwięku gitary, i taki właśnie jest longplay „World on Fire”. A jest to wydawnictwo które w zdecydowanym stopniu zadowoli fanów gitarzysty, gdyż stanowi ponad godzinną muzyczną ucztę składającą się z aż siedemnastu utworów. Wszystkie teksty do nich napisał wokalista Myles Kennedy, który w przeciwieństwie do poprzedniego albumu („Apocalyptic Love”) mógł w pełni skupić się na swojej roli, gdyż Slash przejął na siebie zadanie tworzenia gitarowych melodii, czym do tej pory dzielił się z Kennedym.
 A przyznać trzeba, że melodie te niesamowicie szybko wpadają w ucho, zarówno zagrane w żwawym tempie (tytułowy „World on Fire”, „Wicked Stone” czy „Avalon”), jak i mające nieco spokojniejszy charakter, choć niepozbawione rockowej mocy („Shadow Life”, Dirty Girl”, „The Unholy”).
W swojej roli doskonale spisał się także wspomniany już Myles Kennedy obdarzony wokalem mającym tyle samo zwolenników co przeciwników, a to za sprawą jego rozpoznawalnego brzmienia, moim zdaniem doskonale dopasowanego do poszczególnych kompozycji. Duża w tym zasługa samego Kennedy’ego, umiejętnie modulującego głos, tak by móc zaśpiewać wysoko („30 Years to Life”, „Withered Delilah”), ale i nastrojowo i delikatnie („Battleground”, „Bent to Fly”), czy choćby bawić się wokalizami („The Dissident”).
Elementy te, wzbogacone o sekcję rytmiczną tworzoną przez muzyków The Conspirators – basistę Todda Kernsa i perkusistę Brenta Fitza składają się na utwory stanowiące solidną dawkę rockowej, a przede wszystkim gitarowej muzyki wypełniającej album „World on Fire” dosłownie po brzegi. Polecam. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz