środa, 24 lutego 2016

Nie dla wrażliwych – Rammstein in Amerika DVD (recenzja)

Muzyka ma potężną siłę. Oczywistym jest, że oprócz tego, że może budzić podziw, jest także źródłem radości, podnosi na duchu, działa relaksująco. Zalety te są powszechnie znane, ale o tym, że muzyka może powodować niepokój, a nawet być źródłem strachu, przekonałam się w ubiegły czwartek, kiedy to na comiesięcznym spotkaniu organizowanym przez Miejski Ośrodek Kultury w mieście w którym mieszkam obejrzałam koncert niemieckiej grupy Rammstein zarejestrowany w nowojorskim Madison Square Garden. I niestety nic co zobaczyłam ani usłyszałam nie doczekało się mojej aprobaty.

Wymieniać minusy tego widowiska zacznę od języka niemieckiego, będącego rodzimym zespołowi, a który nigdy nie należał do moich ulubionych, dodatkowo niechęć do niego potęgowana była przymusem wieloletniego uczenia się go w czasach szkolnych. Język ten zawsze kojarzył mi się z zimnym tonem (jak zauważył Wojciech Cejrowski w jednej ze swoich książek) najlepiej nadającym się do wydawania komend i rozkazów. Dreszcze na ciele (niestety nie w pozytywnym znaczeniu) wywołał u mnie także głos wokalisty i sposób jego modulowania. Lider zespołu śpiewa nisko, a poza tym często ucieka się do nieco monotonnej melorecytacji, która dodatkowo wpływa na ponury nastrój utworów. Także sceniczny wygląd muzyków mógł wrażliwszych widzów wprawić w chęć zakończenia oglądania koncertu – wokalista rozpoczął go odziany w skórzany fartuch kojarzący się z rzeźnickim strojem, a przerażającej groteski dopełniały jego zabarwione na czarno usta. Pozostali muzycy obecni na scenie, postawili na nieco mniej kontrowersyjny wygląd, poprzestając na klasycznej czerni.
Niemałe już uczucie grozy potęgowały również wykorzystane podczas występu światła – w większości zimne jego tony – biały i niebieski z minimalnymi przebłyskami żółci – głównie podczas przerw pomiędzy poszczególnymi utworami, i czerwieni, która była dominującym kolorem oświetlenia podczas jednej z piosenek. I wreszcie sama muzyka zespołu Rammstein bogata w grzmiące gitarowe utwory z przeraźliwymi wstawkami klawiszowymi, które mnie osobiście skojarzyły się z nawiązaniem do nachalnej, tak hołubionej przez Niemców, muzyki techno, która zdecydowanie nie należy do moich ulubionych gatunków.
Choć przyznać trzeba, że publiczność zgromadzona w Madison Square Garden była zdecydowanie ukontentowana widowiskiem, a i prowadzący czwartkowe spotkanie – redaktor Radia Kraków Jerzy Skarżyński nie szczędził słów zachwytu, to ja osobiście po tym wydarzeniu z niezachwianą pewnością stwierdziłam, że była to moja pierwsza i zdecydowanie ostatnia styczność z zespołem Rammstein i jego twórczością.


Zdjęcie: http://www.swarmmagazine.com/wp-content/uploads/2015/08/20150814191248ENPRN258573-Island-UMe-Rammstein-In-Amerika-Cover-Art-90-1439579568MR.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz