środa, 27 kwietnia 2016

The Script „The Script” (recenzja)

Któż z nas znających bardziej lub mniej komercyjne rozgłośnie radiowe, chociaż raz w swoim życiu nie słyszał zgranego już chyba do niemożliwości, drugiego singla Irlandczyków z The Script – The Man Who Can’t Be Moved? Dla niektórych z nas utwór ten słyszany dziesiątki a nawet setki razy był powodem do wyłączenia odbiornika, zmiany stacji lub ignorowania jego dźwięków, dla mnie zaś stał się początkiem długoletniej już sympatii i zainteresowania dla The Script i ich twórczości.

Ten wydany w 2008 roku, nakładem wytwórni Phonogenic Epic album, trwa w swojej podstawowej wersji tylko nieco ponad 38 minut, ale jest to czas wypełniony muzyką naprawdę godną uwagi.
Słuchanie rozpoczynamy od pierwszego singla – We Cry, w którym Danny O’Donoghue i gitarzysta Mark Sheehan prezentują nam swoje umiejętności wokalne na tle charakterystycznej, rytmicznej melodii. Utwór ten przedstawiony został także w formie wideo, podobnie jak kolejny – Before the Worst, w którym zobaczyć możemy zespół podczas próby w dużej choć pustej sali koncertowej, co można uznać za dobry początek dla późniejszej kariery grupy i dużych stadionowych występów na całym świecie. Teledysków doczekały się także trzeci utwór albumu, mocno oparty na klawiszowej melodii i ciekawie rozwijający się w refrenach – Talk You Down oraz The Man Who Can’t Be Moved, który w wersji albumowej brzmi równie dobrze, jak na żywo w wersji akustycznej (polecam szczególnie wykonanie z Amsterdamu). Bardzo często prezentowany na żywo jest także Breakeven, który mimo niewesołego przesłania (cierpienia „podmiotu lirycznego” po rozstaniu z ukochaną) nadrabia ciekawą linią gitary i klawiszy. Zdecydowanie bardziej zawiły melodyjnie, ale przy tym oryginalny jest Rusty Halo, który stylistycznie ma nawet coś z alternatywnego rocka. The End Where I Begin to już połączenie balladowego początku urastającego stopniowo do mocno osadzonego na dźwięku gitary Marka Sheehana rockowego, bardzo urzekającego utworu. Nie mniej urokliwy jest Fall for Anything ze żwawym tempem i harmonijnym powiązaniem gitarowej i klawiszowej melodii. If You See Kay zaś to nieco łagodniejsze dźwięki połączone z oryginalnym, bliskim melodyjnego rapowania prezentowaniem tekstu. Zakończeniem podstawowej wersji albumu jest nastrojowa ballada I’m Yours, bardzo poruszająca mimo zastosowanej skromnej instrumentacji.
Mimo, że debiut w dorobku The Script nie jest zaskakujący ani przebojowy, jest w nim jednak coś, co skutecznie przyciąga uwagę i skłania do powtórnego przesłuchiwania, do czego zachęcam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz