środa, 13 kwietnia 2016

Shinedown „Threat To Survival” (recenzja)

Shinedown to amerykański hard rockowy zespół, który w swoim dorobku fonograficznym ma pięć albumów studyjnych. Najnowszym wydawnictwem grupy jest Thrat To Survival wydany we wrześniu 2015 roku, a wyprodukowany przez Dave’a Bassetta.

Album otwiera utwór Asking for It stylistycznie bliski dotychczasowym dokonaniom Shinedown, z gitarami na swoich miejscach i stanowczym wokalem Brenta Smitha. Dalej, rozpoczynający się od chwytliwego i idealnego do podśpiewywania wersu („freedom la la la la, freedom follow me”) – singlowy Cut The Cord (wyprodukowany przez basistę zespołu Erica Bassa) z wyrazistym refrenem i zdecydowaną linią perkusji, która w kolejnych dwóch utworach (State of My Head, Outcast) ma dominującą rolę, jej rytm jest stanowczy, spójny. Utwory te różnią się jednak od  typowego dla Shinedown hard rocka, są bardziej monotonne melodyjnie, wręcz mroczne.
Zaczynające się klawiszowym wstępem How Did You Love już po kilku sekundach zmienia się w trudno powiedzieć co – mamy tu syntetyczny bit, monotonnie wyśpiewywany tekst (swoją drogą dobry, skłaniający do refleksji) i nijaką króciutką solówkę. Ale, na szczęście, płynnie przechodzimy do It All Adds Up, tu znowu pełne ręce roboty ma Barry Kerch – perkusisty grupy, narzucający miażdżący rytm, ale charakter kawałkowi nadał także gitarzysta Zach Myers, z może niezbyt wyrazistą, ale interesującą partią gitarową. Następny w kolejce – Oblivion – zdecydowanie nadający się do podbijania stadionów z chwytliwym rytmem i rockowym pazurem, któremu niewiele ustępuje Dangerous z dynamicznym wokalem Smitha jeszcze bardziej urzekającym w Thick as Thieves – moim ulubionym utworze na albumie. Przedostatnia pozycja w wersji podstawowej Threat To Survival to Black Cadillac ze zmysłowym, snującym się rytmem i chórami rodem z muzyki gospel. Jedyną balladą na albumie jest Misfits, opowiadający o pierwszej prawdziwej miłości wokalisty, idealnie nadaje się na zakończenie albumu ze swoją kojącą melodią.
Wersja rozszerzona albumu (Japońska) zawiera dwa dodatkowe utwory – Reject z dziwnym, ale hipnotyzującym, połamanym rytmem, i Never Gonna Let Go z piękną gitarową melodią, charakterystyczną dla brzmienia poprzednich albumów Shinedown.
Threat To Survival zdecydowałam się opisywać dzieląc go na składniki pierwsze, a to z tego powodu, że trudno jest ten album potraktować całościowo – mimo że utwory łączy zdecydowany rytm perkusji, to każdy jest na swój sposób inny. Nie da się ukryć, że stylistycznie materiał zawarty na tym wydawnictwie różni się od dotychczasowych dokonań Shinedown – zaproponowano nam tu bardziej skomplikowane, zróżnicowane aranżacje, które pewnie nie każdemu fanowi zespołu przypadną do gustu, ale myślę że warto dać tej płycie szansę i obiektywnie ocenić jej zawartość. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz