Shinedown
to amerykański hard rockowy zespół, który w swoim dorobku fonograficznym ma
pięć albumów studyjnych. Najnowszym wydawnictwem grupy jest Thrat To Survival
wydany we wrześniu 2015 roku, a wyprodukowany przez Dave’a Bassetta.
Album
otwiera utwór Asking for It stylistycznie bliski dotychczasowym dokonaniom
Shinedown, z gitarami na swoich miejscach i stanowczym wokalem Brenta
Smitha. Dalej, rozpoczynający się od chwytliwego i idealnego do podśpiewywania
wersu („freedom la la la la, freedom follow me”) – singlowy Cut The Cord
(wyprodukowany przez basistę zespołu Erica Bassa) z wyrazistym refrenem i
zdecydowaną linią perkusji, która w kolejnych dwóch utworach (State of My Head,
Outcast) ma dominującą rolę, jej rytm jest stanowczy, spójny. Utwory te różnią
się jednak od typowego dla Shinedown
hard rocka, są bardziej monotonne melodyjnie, wręcz mroczne.
Zaczynające
się klawiszowym wstępem How Did You Love już po kilku sekundach zmienia się
w trudno powiedzieć co – mamy tu syntetyczny bit, monotonnie wyśpiewywany
tekst (swoją drogą dobry, skłaniający do refleksji) i nijaką króciutką solówkę.
Ale, na szczęście, płynnie przechodzimy do It All Adds Up, tu znowu pełne ręce
roboty ma Barry Kerch – perkusisty grupy, narzucający miażdżący rytm, ale
charakter kawałkowi nadał także gitarzysta Zach Myers, z może niezbyt
wyrazistą, ale interesującą partią gitarową. Następny w kolejce – Oblivion –
zdecydowanie nadający się do podbijania stadionów z chwytliwym rytmem i
rockowym pazurem, któremu niewiele ustępuje Dangerous z dynamicznym wokalem
Smitha jeszcze bardziej urzekającym w Thick as Thieves – moim ulubionym utworze
na albumie. Przedostatnia pozycja w wersji podstawowej Threat To Survival to
Black Cadillac ze zmysłowym, snującym się rytmem i chórami rodem z muzyki
gospel. Jedyną balladą na albumie jest Misfits, opowiadający o pierwszej
prawdziwej miłości wokalisty, idealnie nadaje się na zakończenie albumu ze
swoją kojącą melodią.
Wersja
rozszerzona albumu (Japońska) zawiera dwa dodatkowe utwory – Reject z dziwnym,
ale hipnotyzującym, połamanym rytmem, i Never Gonna Let Go z piękną
gitarową melodią, charakterystyczną dla brzmienia poprzednich albumów
Shinedown.
Threat
To Survival zdecydowałam się opisywać dzieląc go na składniki pierwsze, a to z
tego powodu, że trudno jest ten album potraktować całościowo – mimo że utwory
łączy zdecydowany rytm perkusji, to każdy jest na swój sposób inny. Nie da się
ukryć, że stylistycznie materiał zawarty na tym wydawnictwie różni się od dotychczasowych
dokonań Shinedown – zaproponowano nam tu bardziej skomplikowane, zróżnicowane
aranżacje, które pewnie nie każdemu fanowi zespołu przypadną do gustu,
ale myślę że warto dać tej płycie szansę i obiektywnie ocenić jej
zawartość. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz