środa, 8 czerwca 2016

Alter Bridge „One Day Remains” (recenzja)


Jakiż irytujący jest dla fana jakiegoś konkretnego zespołu fakt, że tuż przed poznaniem jego muzyki grupa owa dała koncert w stolicy jego własnego kraju, a bilety nań kosztowały mniej niż  niejedna płyta.

Tak właśnie było z moją historią związaną z grupą Alter Bridge, której dokonania na początku wcale mnie nie zachwyciły. Dopiero po około roku od pierwszego przesłuchania sięgnęłam po muzykę tego zespołu po raz kolejny i dosłownie oniemiałam z zachwytu zadając sobie pytanie – dlaczego dopiero teraz. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie zaczęła szperać w przeszłości czyli poznawać historię zespołu (powstałego na szkielecie grupy Creed) i sprawdzać, czy aby nie wybierają się z wizytą do naszego kraju. I przyznaję, że niemalże do łez doprowadziła mnie informacja o tym, że rok wcześniej – 2 czerwca 2011 roku zespół ten wystąpił na terenie kampusu warszawskiej SGGW w ramach cyklicznej imprezy Ursynalia, dając pełnowymiarowy koncert, a bilety na to wydarzenie kosztowały tylko i wyłącznie 45 złotych polskich. Długo nie mogłam się otrząsnąć po tej informacji, na duchu podtrzymywała mnie jednak muzyka Alter Bridge z ich pierwszego wydanego w 2004 roku albumu One Day Remains.
Longplay ten to zdecydowanie charakterystyczny punkt w dyskografii zespołu za sprawą zdecydowanych hard rockowych utworów takich jak Find The Real czy Metalingus, będących stałymi punktami setlisty koncertów zawsze entuzjastycznie przyjmowanymi przez fanów. Bardzo interesujący jest także tytułowy utwór albumu One Day Remains z niesamowicie żwawym tempem i urzekającymi harmoniami wokalnymi Mylesa Kennedy’ego i Marka Tremontiego, które wyraźnie słyszymy także w jednej z moich ulubionych kompozycji na albumie – Open Your Eyes. Nieco delikatniejszym utworem rozpoczynającym się subtelnymi wokalizami Mylesa jest Burn It Down będący polem do popisu dla szerokiej skali głosu wokalisty. Kennedy swobodnie poczyna sobie także w klimatycznym Broken Wings okraszonym ujmującym wstępem gitarowym rozwijającym się w piękny melodyjny utwór. Niezwykle pogodny jest Down to My Last z krótką, treściwą solówką Tremoniego. Nieco mroczniejsze klimaty powracają za sprawą ciężkiego, wręcz przytłaczającego Watch Your Words, którego nastrój łagodzi subtelne przejście. Na docenienie zasługują także The End is Here i Shed My Skin będące kolejnymi popisami wokalnymi Kennedy’ego. Zakończeniem albumu powinna być, moim zdaniem, piękna, poruszająca ballada In Loving Memory, którą Mark Tremonti napisał po śmierci swojej matki – przepełniona uczuciami, z zaangażowaniem zaśpiewana, mimo że smutna, to jednak podnosząca na duchu.
One Day Remains jako debiut zespołu Alter Bridge zasługuje moim zdaniem na należne mu uznanie gdyż album ten będący solidną dawką hard rocka i wyrazistych ballad jest jedną z ciekawszych pozycji, jaką można znaleźć w obrębie tego gatunku muzycznego. Mogę więc bez wahania polecić ten album zarówno fanom Creed, jak i tym, którzy nigdy wcześniej nie słyszeli o Alter Bridge – satysfakcja gwarantowana.


Okładka:  https://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/2/20/Alter_bridge_one_day_remains.jpg

1 komentarz:

  1. dobrze się jej słuch ma swój klimat ,chyba jest moją ulubioną no i świetne video.

    OdpowiedzUsuń