Każdy z nas lubi się czasami pośmiać,
czas więc na kolejną garść dowcipów o muzyce.
O kontrabasistach
Po koncercie do kontrabasisty podchodzi
jego żona (nie muzyk) i pyta:
– Słuchaj, czemu oni tak szybko przebierają
na tych instrumentach, a ty cały czas trzymasz palec na jednym dźwięku?
– Widzisz, kochanie – odpowiedział
kontrabasista – bo oni wciąż jeszcze szukają, a ja już znalazłem.
Wysiada z pociągu w nieznanym sobie
mieście muzyk z kontrabasem. Dłuższą chwilę stara się zorientować, w którą ma
iść stronę. W końcu pyta, podpierającego ścianę dworca kolejowego, pijaczka:
– Panie, jak się dostać do filharmonii?
– Ćwiczyć, k***a, ćwiczyć!
O dyrygentach
– Co
powstaje ze skrzyżowania akrobaty z aktorem?
– Dyrygent.
Dyrygent
niezadowolony z gry bębnów:
– Jak widać, że jest kiepskim materiałem
na muzyka, to mu się daje dwie pałeczki i sadza za bębnem.
Na co ktoś zza bębnów odpowiada:
– A jak i do tego się nie nadaje, to mu
się jedną pałeczkę odbiera i szykuje na dyrygenta.
– Jak ma na
imię najbliższa przyjaciółka dyrygenta?
– Batuta.
– Kto
zawsze zajmuje miejsce najbliżej orkiestry?
– Dyrygent.
Na próbie
dyrygent, nie odrywając wzroku od partytury, woła:
– Drugie
skrzypce – trochę wyżej!
Orkiestra
gra drugi raz ten sam fragment.
– Drugie
skrzypce prosiłem: wyżej!
Gdy
sytuacja powtarza się jeszcze raz, pierwszy skrzypek odpowiada:
– Maestro,
kolega nie mógł przyjść na próbę, nie ma dziś drugich skrzypiec.
– To proszę
mu przekazać, że jak się już pojawi, to w tym miejscu ma zagrać wyżej!
Pewien sławny dyrygent znany był z tego,
że wszystkie koncerty, nawet najtrudniejsze, dyrygował z pamięci. Nigdy nie
stawiał sobie stolika, nigdy przed koncertem nie oglądał nawet partytury.
Pamiętał każde wejście, każdą frazę doskonale. Jednak przed każdym występem
wyjmował z fraka małą, tajemniczą karteczkę, studiował ją uważnie i dopiero
zaczynał dyrygować. Nikt nie miał pojęcia, co tam jest napisane. Wreszcie po
jednym koncercie w przebieralni udało się znaleźć moment, gdy dyrygent oddalił
się, zostawiając frak bez opieki. Muzycy rzucili się i wyjęli karteczkę z tym
legendarnym tekstem, który tak dobrze pomaga dyrygentowi opanowywać trudną
pracę z utworem. Na karteczce było napisane: „Skrzypce z lewej, wiolonczele z
prawej.”
Próba
orkiestry. Dyrygent ma wątpliwości:
– Panie
Janku, co pan tam grasz na tym kontrafagocie?
– „C”
subkontra, panie dyrygencie.
– Zagraj
pan.
– Prrr.
– A zagraj
pan „D”.
– Prrr.
– To może
„E”?
– Prrr.
– A zagraj
pan gamę.
– Prrr prrr
prrr prrr prrr prrr prrr prrr.
– A to graj
już pan to „C”...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz