Mark
Tremonti to bardzo pracowity człowiek. Nawet kiedy nie koncertuje i nie tworzy
nowej muzyki dla Alter Bridge, ćwiczy i doskonali swoją umiejętność gry na
gitarze elektrycznej oraz nagrywa albumy z tworzoną z perkusistą Garrettem
Whitlockiem, gitarzystą Erikiem Friedmanem i basistą Wolfgangiem Van Halenem,
formacją sygnowaną własnym nazwiskiem. Dzięki tej współpracy w 2016 roku,
około dziesięciu miesięcy po ukazaniu się albumu Cauterize (czerwiec 2015)
światło dzienne ujrzał kolejny longplay – Dust.
Dust
podobnie jak Cauterize składa się z dziesięciu utrzymanych w heavy metalowej
stylistyce kompozycji, która stała się już elementem rozpoznawalnym cechującym
solową twórczość Marka Tremonti. Już pierwsza kompozycja – My Last Mistake
pozwala nam przekonać się jak wiele pasji i energii zamknięte jest w tym albumie.
Nie mniej potężnie prezentuje się The Cage ze swoim dynamicznym rytmem i
świetnie zaśpiewanym refrenem. A równie dynamiczny jest Once Dead okraszony ciekawą, wyważoną choć krótką
solówką Tremontiego. Podobnie zwięzła i treściwa solówka dopełnia utwór Raising
Storm. Obszerniejszy pokaz swoich umiejętności gitarzysta dał w najdłuższym i
jednym z najlepszych utworów – tytułowym Dust, w którym do perfekcji
dopracowana została linia melodii, sprawiając, że kompozycja ta skutecznie
wpada w ucho. W Betray Me natomiast po raz kolejny Tremonti udowadnia
słuchaczom, jak dobrym jest wokalistą prezentując nam wachlarz możliwości
swojego głosu, bardzo dobrze komponującego się z wspierającym go na tym
polu Erikiem Friedmanem, co usłyszeć możemy w Catching Fire.
Oprócz
niezaprzeczalnej umiejętności gry na gitarze lider zespołu jest także świetnym
kompozytorem, przemyślanie rozkładającym nastroje na tworzonych przez siebie
albumach. Idealnym tego dowodem są utwory takie jak zbudowany na stanowczym,
choć już nie tak potężnym rytmie Tore My Heart Out, niestety nieco monotonny
Never Wrong czy ostatnia pozycja na albumie, przepięknie zaaranżowana
i zaśpiewana kompozycja zatytułowana Unable to See.
Wydając
album Dust Mark Tremonti po raz kolejny udowodnił, jak dobrym jest muzykiem,
kompozytorem i wokalistą, tworząc zbiór dopracowanych, oryginalnych utworów
bardzo szybko zapadających w pamięć. Pozostaje więc mieć nadzieje, że longplay
ten nie będzie ostatnim w dyskografii zespołu sygnowanego nazwiskiem
gitarzysty, a tymczasem gorąco polecam słuchanie Dust.
sorry Mark płyta nie zachwyca poza dwoma utworami ,paskudne wydawnictwo..cytując klasyka
OdpowiedzUsuń