Zimowa pora to dla mnie mocno
melancholijny czas, w związku z tym w mojej playliście pojawiły się tym razem
nieco sentymentalne utwory, dawno niesłuchane, a ostatnio przypomniane. Zestaw
uzupełniają tradycyjne rockowe „rozgrzewacze”.
Niedawno przypominałam sobie o lubianym
przeze mnie i dawno temu namiętnie słuchanym utworze zatytułowanym „Belle”
wykonywanym przez Garou, Daniela Lavoie i Patricka Fiori na potrzeby musicalu Notre Dame de Paris
(Dzwonnik z Notre Dame).
Jedynym polskim zespołem, którego
twórczość toleruję, a wręcz bardzo lubię jest nieistniejący już niestety zespół
PIN, którego pierwszy album zamyka przepiękny, nastrojowy utwór „2 kwietnia 2005”.
Lata temu namiętnie słuchałam utworu
„Middle of Nowhere” Kanadyjczyków z Hot Hot Heat, o którym przypomniałam sobie
niedawno i znowu zagościł w mojej playliście. Kompozycja bardzo dobrze nadaje
się na poprawę humoru w zimowe, ponure dni.
Z nieco cięższych utworów jakie często
słuchałam w ostatnim czasie najczęściej pojawiał się energetyzujący „Chop Suey”
System of a Down.
Nie mniej często słuchałam klasyka „You
Shook Me All Night Long” dinozaurów z AC/DC, który świetnie nadaje się do
porannego rozbudzenia się.
Po obejrzeniu serialu Peaky Blinders
długo chodził za mną utwór pojawiający się w czołówce. Zaciekawiona,
postanowiłam poszukać go na YouTube i jak się okazało jest to kompozycja
nagrana przez Nicka Cave’a and The Bad Seeds, zatytułowana „Red Right Hand”.
A
czego Wy słuchaliście w mijającym tygodniu? Zapraszam do komentowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz