Z
niektórymi albumami jest tak, że mimo niecierpliwego na nie oczekiwania, po
pierwszym przesłuchaniu czuję się wręcz rozczarowana ich zawartością, a dopiero
przy kolejnych podejściach wyłaniają się pewne elementy stopniowo przekonujące
do poszczególnych utworów, a z czasem do całości. Tak właśnie sprawa miała się
z wydanym w październiku 2016 roku albumem Oh My My zespołu OneRepublic.
Zanim
longplay jako całość trafił w ręce fanów, ich ciekawość podsycana była kolejno
ukazującymi się kompozycjami singlowymi. Jako pierwszy usłyszeć (i zobaczyć
wideo do niego) mogliśmy utwór Wherever I Go, który przynajmniej we mnie
wywołał mieszane uczucia za sprawą mocno rytmicznego podkładu. Kolejną
propozycją promującą album była już zdecydowanie bardziej przystępna kompozycja
Kids utrzymana w charakterystycznym stylu, do jakiego zespół OneRepublic
przyzwyczaił nas na poprzednich albumach. Longplay Oh My My jako singiel
reprezentował jeszcze jeden utwór – niezwykle emocjonalnie zaśpiewany Let’s
Hurt Tonight z teledyskiem przeplatanym scenami z filmu Collateral Beauty
(Ukryte piękno). Tym zaś, co wyróżnia album Oh My My od jego poprzedników są
kolaboracje z wspierającymi członków OneRepublic muzykami – w utworze
tytułowym – Oh My My usłyszeć możemy duet tworzący grupę Cassius, której
synthpopowy styl nadał kompozycji dynamiki. Kolejnym gościem jest wokalistka
Santigold udzielająca się w NbHD również nawiązującym do gatunku (muzyka
elektroniczna) preferowanego przez Amerykankę. A zdecydowanie najciekawszy
utwór powstał dzięki zaproszeniu do współpracy wokalisty Petera Gabriela, czego
efektem jest niezwykle oryginalna kompozycja A.I.. Ale i pozostałe utwory
składające się na longplay Oh My My są w stanie zaskoczyć słuchacza. Idealnym
przykładem jest oszczędnie zaaranżowany, momentami śpiewany falsetem przez
Ryana Teddera Fingertips, stopniowo rozwijający się Future Looks Good, a także
rytmiczny, zamykający wersję podstawową albumu Heaven. Przyznać muszę, że
początkowo nie mogłam się przekonać do wielu utworów, a jednym z nich był
Dream, za sprawą elektronicznie brzmiącego podkładu na jakim kompozycja jest
zbudowana, podobnie sprawa miała się z utworami Better i Human, które mimo syntetycznego
tła mają w sobie coś, co skutecznie przyciąga uwagę słuchacza.
Zdecydowanie lepiej prezentuje się natomiast pozycja zatytułowana Choke za sprawą
naturalniejszej aranżacji i wykorzystania dodatkowych wokali wzbogacających
refren. Za wokale pochwalić można także utwór Born, w którym Ryan Tedder
szeroko prezentuje swoje możliwości, ale i kolejną dynamiczną propozycję – Lift
Me Up i rytmiczny All These Things.
Szczerze
przyznam, że Oh My My raczej nie stanie się moim ulubionym albumem w
dyskografii OneRepublic, a to za sprawą mnogości „syntetycznych” melodii, w
których zabrakło tak wdzięcznie wykorzystywanych do tej pory przez zespół
dźwięków instrumentów takich jak wiolonczela czy skrzypce, które przemyślanie
wkomponowane w tworzone przez muzyków utwory nadawały im niepowtarzalnego,
rozpoznawalnego charakteru, a przede wszystkim uroku. Mimo to jednak longplay
Oh My My za sprawą przyciągających uwagę kompozycji pewnie jeszcze nie raz
zagości w moim odtwarzaczu. Polecam.
Okładka: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/46/OneRepublic_-_Oh_My_My.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz