Propozycje
bestsellerowe, zarówno filmowe, książkowe, jak i te związane z muzyką nigdy nie
budziły mojego szczególnego zainteresowania. Zazwyczaj bowiem, kiedy już po nie
sięgnęłam, okazywało się, że związana z takimi pozycjami promocja nie przekłada
się na ich jakość.
Dlatego
właśnie z dość dużą rezerwą postanowiłam zapoznać się bliżej z twórczością,
dobrze znanego fanom rocka, zespołu Foo Fighters powołanego do życia przez
perkusistę grupy Nirvana – Dave’a Grohla.
Zespół
w 2011 roku wydał swój siódmy album długogrający zatytułowany „Wasting Light”,
który zdecydowałam się bliżej poznać za sprawą melodyjnego utworu
singlowego „Walk”. Jak się okazało już po kilku przesłuchaniach również i inne pozycje warte były uwagi –
otwierający całość „Bridge Burning” z oryginalnie zaaranżowanymi partiami gitar
będących znakiem rozpoznawalnym zespołu, a które wypełniają także kolejne
utwory singlowe – „Arlandria” i „These Days”.
Ciekawe
aranżacje kompozycji, czym zdecydowanie charakteryzuje się muzyka Foo Fighters
sprawiają, że są one bardzo przystępne dla słuchacza i szybko zapadają w
pamięć, doskonałym przykładem jest melodyjny „Rope”, dynamiczny „A Matter of
Time” czy „Back & Forth” z wyraźnie podkreśloną linią basu.
Warto
zaznaczyć, że zespół Foo Fighters, mający już ugruntowaną renomę w świecie
muzyki rockowej, nie obawia się zaskakiwać swoich fanów poprzez ciekawe
eksperymenty, jednym z nich jest w dość nietypowy sposób zaśpiewany utwór „White
Limo”, a także wzbogacony o przemyślanie wkomponowane w całość partie
instrumentów smyczkowych „I Should Have Known”.
Tym
jednak, co jak podejrzewam, fani cenią w muzyce Foo Fighters, są
charakterystyczne gitarowe riffy, a tych nie zabrakło również w „Dear Rosemary”
z gościnnym udziałem Boba Moulda (znanego z zespołu Hüsker Dü), a także w wyrazistym melodyjnie „Miss
the Misery”.
Mimo
wcześniejszej rezerwy z jaką podchodziłam do twórczości Foo Fighters, muszę
stwierdzić, że album „Wasting Light”
to zdecydowanie godna uwagi pozycja w dyskografii zespołu. Mając na
swoim koncie już sześć albumów studyjnych, grupa w dalszym ciągu zaskakuje
fanów oryginalnymi melodiami i aranżacjami utworów, utrzymanych jednak w
charakterystycznym stylu. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz