środa, 2 sierpnia 2017

Matchbox Twenty „More Than You Think You Are” (recenzja)


Jednym z zespołów funkcjonujących na rynku muzycznym od dawna (z dwoma przerwami) jest amerykańska grupa Matchbox Twenty. Mimo siedemnastu lat istnienia ma ona na koncie dopiero cztery albumy studyjne, co w pewnym stopniu może być wytłumaczone solową działalnością wokalisty – Roba Thomasa. Jednak gdy zespół spotyka się w pełnym składzie, tworzy bardzo dobre albumy, czego przykładem jest wydany w 2002 roku longplay „More Than You Think You Are” wypełniony chwytliwymi utworami.

A takimi są przede wszystkim kompozycje singlowe – zbudowany na atrakcyjnych riffach „Disease”, melodyjny „Bright Lights” wyróżniający się szybko wpadającym w ucho refrenem, jakiego nie zabrakło także i w „Downfall”. Role reprezentantów przyjęły jeszcze dwa utwory – ciekawie zaaranżowany – z wykorzystaniem banjo – „Unwell” oraz utrzymany w pogodnym nastroju „All I Need”.
Zespół Matchbox Twenty nie poskąpił fanom singli promujących album „More Than You Think You Are”, co nie znaczy jednak, że tylko te kompozycje są warte słuchania. Moim zdaniem niejedna z pozostałych pozycji równie dobrze nadawałaby się do tej roli – polecam zwrócenie uwagi na przyjemnie gitarowy utwór otwierający całość czyli „Feel” a także dynamiczny, z zaangażowaniem zaśpiewany „Soul”.
Tym, co zdecydowanie wyróżnia kompozycje, jakie znalazły się na trzecim studyjnym albumie Matchbox Twenty są oryginalne aranżacje oraz do perfekcji dopracowane melodie z przyciągającymi uwagę przejściami charakterystycznymi dla „Cold” czy nastrojowego „Hand Me Down”. Pod tym względem wyróżniają się także z zaangażowaniem zaśpiewany „Could I Be You?”, brzęczący partiami basu „You’re So Real”, urzekający pod względem wokalnym i instrumentalnym „The Difference” i ukryty zaraz za nim rytmiczny, utrzymany w żwawym tempie „So Sad, So Lonely” kończący album.
Longplay „More Than You Think You Are” stanowi spójny, choć pełen oryginalności zestaw niezwykle atrakcyjnych utworów, dzięki którym album przy każdym kolejnym odsłuchaniu odkrywa przed słuchaczem niedostrzeżone wcześniej elementy. Jego niezaprzeczalnym atutem są również dopracowane, przemyślanie stworzone aranżacje nadające poszczególnym kompozycjom wyrazistego charakteru dopełnionego przez rozpoznawalny wokal Roba Thomasa. Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz