środa, 4 października 2017

Plan Three „Wish I Was Stormborne” (recenzja)


Długie i cierpliwe oczekiwanie czasami zostaje nagrodzone. Najlepszym tego dowodem jest wydany pod koniec września 2017 roku album „Wish I Was Stormborne” pochodzącej ze Szwecji grupy Plan Three.
Formacja, która już dwa lata temu opublikowała pierwszy zwiastun mającego się ukazać wydawnictwa, w postaci zaostrzającego mój apetyt singla „When Everything Comes to an End”, po licznych perypetiach i długiej pracy w studio nie zawiodła swoich fanów, oddając w ich ręce doskonały longplay wypełniony po brzegi muzyką rockową.
Tego, że „Wish I Was Stormborne” przypadnie mi do gustu, mogłam domyślić się po stopniowo publikowanych przez zespół utworach, chociaż przyznaję, że drugi z singli, otwierający całość „Welcome to the Edge” nieco mnie zaskoczył dość nietypowym jak dla Plan Three rozwiązaniem w postaci wykorzystania syntezatorów, których dźwięki na tyle zgrabnie wplecione zostały w melodię utworu, że stanowią jej wzbogacenie, a nie drażniący element.
Jeszcze przed publikacją albumu zespół ujawnił trzy inne kompozycje – „The Otherside” z wyróżniającymi się partiami gitar i przyjemnymi wokalizami, świetnie zaśpiewany „Oblivion” oraz ciekawie, z wykorzystaniem instrumentów klawiszowych i syntezatorowych smyczków zaaranżowany „Echo”.
Poza tymi utworami na albumie znalazło się jeszcze sześć kompozycji, które aż do końca września, czyli publikacji całego longplaya, utrzymane zostały w tajemnicy. Warto było jednak poczekać, by usłyszeć przepiękny, dzięki swojej delikatności i minimalistycznej instrumentacji utwór „Carl Sagan” czy początkowo mocno rytmiczny i syntezatorowy „Unveil the Unknown” z iście radiowym refrenem.
Tym jednak, co niezmiennie urzeka mnie w twórczości grupy Plan Three jest charakterystyczna barwa głosu wokalisty – Jacoba Lovena, za sprawą której nawet niewyróżniający się utwór jakim jest „Photograph” przyciąga uwagę słuchacza. W innych kompozycjach obok wokalu warto przysłuchać się uważnie linii gitar, zdecydowanie podkreślonej w „Where Do We Go From Here” i ustępujących nieco pola syntezatorowym dźwiękom w „Burn”.
Dopełnieniem całości jest całkowicie instrumentalna kompozycja tytułowa albumu „Wish I Was Stormborne” będąca najkrótszą pozycją, jednak bardzo ciekawą ze względu na jej dynamicznie zmieniający się nastrój.

Aż sześć lat przyszło fanom zespołu Plan Three czekać na nowy album, jednak czas ten zdecydowanie rekompensuje zawartość longplaya „Wish I Was Stormborne” będąca wyważoną mieszanką klasycznego, gitarowego stylu grupy wzbogaconego o przemyślanie wkomponowane partie syntezatorów dodających poszczególnym utworom oryginalnego charakteru. Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz