Długie
i cierpliwe oczekiwanie czasami zostaje nagrodzone. Najlepszym tego dowodem
jest wydany pod koniec września 2017 roku album „Wish I Was Stormborne”
pochodzącej ze Szwecji grupy Plan Three.
Formacja,
która już dwa lata temu opublikowała pierwszy zwiastun mającego się ukazać wydawnictwa,
w postaci zaostrzającego mój apetyt singla „When Everything Comes to an End”,
po licznych perypetiach i długiej pracy w studio nie zawiodła swoich fanów,
oddając w ich ręce doskonały longplay wypełniony po brzegi muzyką rockową.
Tego,
że „Wish I Was Stormborne” przypadnie mi do gustu, mogłam domyślić się po
stopniowo publikowanych przez zespół utworach, chociaż przyznaję, że drugi z
singli, otwierający całość „Welcome to the Edge” nieco mnie zaskoczył dość
nietypowym jak dla Plan Three rozwiązaniem w postaci wykorzystania
syntezatorów, których dźwięki na tyle zgrabnie wplecione zostały w melodię
utworu, że stanowią jej wzbogacenie, a nie drażniący element.
Jeszcze
przed publikacją albumu zespół ujawnił trzy inne kompozycje – „The Otherside” z wyróżniającymi
się partiami gitar i przyjemnymi wokalizami, świetnie zaśpiewany „Oblivion”
oraz ciekawie, z wykorzystaniem instrumentów klawiszowych i
syntezatorowych smyczków zaaranżowany „Echo”.
Poza
tymi utworami na albumie znalazło się jeszcze sześć kompozycji, które aż do
końca września, czyli publikacji całego longplaya, utrzymane zostały w
tajemnicy. Warto było jednak poczekać, by usłyszeć przepiękny, dzięki swojej
delikatności i minimalistycznej instrumentacji utwór „Carl Sagan” czy początkowo
mocno rytmiczny i syntezatorowy „Unveil the Unknown” z iście radiowym refrenem.
Tym
jednak, co niezmiennie urzeka mnie w twórczości grupy Plan Three jest
charakterystyczna barwa głosu wokalisty – Jacoba Lovena, za sprawą której nawet
niewyróżniający się utwór jakim jest „Photograph” przyciąga uwagę słuchacza. W innych
kompozycjach obok wokalu warto przysłuchać się uważnie linii gitar,
zdecydowanie podkreślonej w „Where Do We Go From Here” i ustępujących nieco
pola syntezatorowym dźwiękom w „Burn”.
Dopełnieniem
całości jest całkowicie instrumentalna kompozycja tytułowa albumu „Wish I Was
Stormborne” będąca najkrótszą pozycją, jednak bardzo ciekawą ze względu na jej
dynamicznie zmieniający się nastrój.
Aż
sześć lat przyszło fanom zespołu Plan Three czekać na nowy album, jednak czas
ten zdecydowanie rekompensuje zawartość longplaya „Wish I Was Stormborne”
będąca wyważoną mieszanką klasycznego, gitarowego stylu grupy wzbogaconego o
przemyślanie wkomponowane partie syntezatorów dodających poszczególnym utworom
oryginalnego charakteru. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz