środa, 13 grudnia 2017

The Script „Science & Faith” (recenzja)


Tworzenie chwytliwych utworów singlowych to, jak podejrzewam, nie jest sprawa łatwa, są jednak zespoły, którym wychodzi to naprawdę dobrze. Jedną z takich grup jest zdecydowanie irlandzka formacja The Script, która w 2010 roku wydała drugi już album studyjny zatytułowany „Science & Faith”.

Autorzy bardzo popularnego utworu „The Man Who Can’t Be Moved”, który znalazł się na debiutanckim longplayu tego trio, i tym razem nie zawiedli, dostarczając fanom solidną porcję melodyjnych pop rockowych kompozycji. Wśród nich znalazły się początkowo akustyczny „For the First Time” oraz wykorzystywany przez zespół do koncertowych pranków „Nothing”, będące singlami promującymi drugi album The Script. Rolę tą pełniły także rytmiczny „If You Ever Come Back” i tytułowy utwór longplaya z zaangażowaniem, charakterystycznym dla wokalisty Danny’ego O’Donnoghue’a, zaśpiewana kompozycja „Science & Faith”. Rozpoznawalna barwa głosu lidera zespołu świetnie pasuje do minimalistycznych aranżacji, jakie tworzą muzycy grupy, idealnym tego przykładem jest swobodnie zaśpiewany „Long Gone and Moved On”, ale i kończący album w wersji podstawowej „Exit Wounds” z delikatnymi klawiszowymi akcentami.
Mimo, że zespół The Script określany jest jako grupa pop rockowa w jej twórczości, za sprawą gitarzysty Marka Sheehana nie brakuje także chwytliwych gitarowych melodii wyróżniających utwór „You Won’t Feel a Thing”, obecnych i w „This = Love”, w którym na uwagę zasługuje także linia perkusji nadająca kompozycji oryginalności. Jedną z ciekawszych pozycji na albumie jest także „Dead Man Walking” wzbogacony o partie instrumentów smyczkowych, doskonale wkomponowanych w całość, ale i rytmiczny, ascetycznie instrumentyzowany „Walk Away”.

Mimo tego, że album „Science & Faith” jest dopiero drugim w dyskografii zespołu The Script, na podstawie tego, co się na nim znalazło, można śmiało stwierdzić, że grupa wypracowała już sobie rozpoznawalny styl, oparty na minimalistycznych aranżacjach podkreślających w poszczególnych utworach linię perkusji. Nie da się ukryć, że jest to też po prostu solidna porcja muzyki zdecydowanie wartej polecenia. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz