Wraz z nadejściem wiosny wiele z
zapowiedzianych premier płytowych nareszcie się ukazało lub niebawem trafi do
sprzedaży. Nowe longplaye reprezentowane są przez utwory singlowe, z których
kilka pojawiło się w marcu.
Jedną z tych kompozycji jest
opublikowany wraz z teledyskiem utwór „Devil” zapowiadający szósty w dyskografii
grupy Shinedown album zatytułowany „Attention, Attention”. Zgodnie z
oczekiwaniami fanów grupy jest to ciężka, gitarowa pozycja, trzymana w ryzach
przez wyraźny rytm, wzbogacona uzupełniającymi całość wokalizami.
Premierowy utwór opublikowali także
dobrzy znajomi muzyków z Shinedown czyli formacja Black Stone Cherry. Singiel
zatytułowany „Bad Habit” to zwiastun mającego ukazać się w przyszłym miesiącu
albumu „Family Tree”.
Pod wpływem obejrzanej na początku marca
rejestracji koncertu Stinga, jaki muzyk dał w zeszłym roku w paryskiej
Olimpii przez cały miesiąc brzmiał mi w uszach utwór „Desert Rose”, który w
wersji na żywo zabrzmiał naprawdę imponująco.
Pozostając w temacie koncertowym, inną pozycją
zagraną przed publicznością jaka często była przez mnie odtwarzana w marcu był
utwór „Your Latest Trick” zespołu Dire Straits. Polecam zwrócić uwagę na partie
saksofonu, dodające kompozycji uroku.
W ostatni dzień lutego miałam okazję uczestniczyć w koncercie zespołu Toto, który odbył się w krakowskiej Tauron Arenie. Echem tego wydarzenia był utwór „Spanish Sea” wykonany jako jedna z pozycji w setliście i niedający mi spokoju przez niemal cały marzec.
Zestaw ten uzupełnia kolejny
zarejestrowany na żywo utwór – zaprezentowana w czasie koncertu w Dublinie
kompozycja „Crazy World” do wykonania której zespół The Script zaprosił jej
autora, czyli wokalistę irlandzkiego zespołu Aslan Christy Dignama.
A czego Wy słuchaliście w mijającym
miesiącu? Zapraszam do komentowania.
Och, "Devil" jest super <3 Już w momencie, kiedy jakoś w lutym natknęłam się na przeciek, że taki tytuł będzie nosił pierwszy singiel z nowego albumu wiedziałam, że będę czcić <3 na kolanach <3<3<3 I chociaż tyn diaboł okazał się zupełnie inny, niż to sobie wyobrażałam, to nie zawiodłam się ani trochę :))) A na koncertach też sprawdza się znakomicie - uwielbiam zwłaszcza ten efekt typu "szatan" w mikrofonie Brencia :D Tylko zawsze było mi trochę smutno, jak już nadchodził czas na ten kawałek, bo to była ostatnia piosenka w secie ;((((((
OdpowiedzUsuń