środa, 28 marca 2018

Myles Kennedy „Year of the Tiger” (recenzja)


Powtarzanie w kółko tych samych czynności może znudzić, albo wręcz przeciwnie zmotywować do wyrwania się z błędnego koła rutyny i stworzenia czegoś nowego. Podejrzewam, że jest to częsty powód rozpadu zespołów, a także zmian orientacji muzycznych u solowych wykonawców. Często na szczęście nie dochodzi do tak drastycznych rozwiązań, a mimo to jesteśmy świadkami tworzenia się ambitnych solowych projektów muzyków działających na co dzień w macierzystych formacjach.

Wokalistą, który na swój solowy debiut kazał czekać dość długo jest Myles Kennedy znany jako członek zespołu Alter Bridge, współtwórca nieistniejącej już grupy The Mayfield Four oraz kojarzony ze Slashem i muzykami z The Conspirators. Jego autorski album „Year of the Tiger” wyczekiwany od lat przez fanów finalnie ukazał się 9 marca 2018 roku.
I już na wstępie warto podkreślić, że zawartość krążka zdecydowanie różni się od mocno rockowych dokonań wokalisty z Alter Bridge i Slashem, a bliżej jest jej do kompozycji, jakie część fanów zna z okresu działania pod szyldem The Mayfield Four. W aranżacjach przeważa więc dźwięk gitary akustycznej, mandoliny i banjo będących, w przeciwieństwie do oszczędnie wykorzystanych gitar elektrycznych, podstawą melodii większości utworów.
I chociaż gitary elektryczne na albumie „Year of the Tiger” zdecydowanie ustępują pola akustycznym odpowiednikom instrumentu to kiedy już zabrzmią, to na najwyższym poziomie – we wzbogaconym dodatkowo o partie instrumentów smyczkowych „The Great Beyond”, pozornie pogodnym choć mrocznym w tematyce „Devil on the Wall”, a także w nastrojowo snującym się „Nothing but a Name”.
Obok warstwy instrumentalnej, solowy album Mylesa Kennedy jest wyjątkowy także pod innym względem, a konkretnie warstwy lirycznej, za pomocą której wokalista chce nam przybliżyć swoje przeżycia, uczucia i przemyślenia po śmierci swojego ojca (Kennedy miał wtedy 5 lat). Z niemal brutalną dokładnością otwiera się przed słuchaczami ujawniając szczegóły z tego trudnego i smutnego wydarzenia w swoim życiu w rozpoczynającym album utworze tytułowym „Year of the Tiger”, by w „Blind Faith” dokładnie wyjaśnić przyczynę śmierci ojca (odmowa leczenia zgodnie z ideologią Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki, z którym był związany) i w końcu dać nam nadzieję w przepięknie wykonanym „Love Can Only Heal”.

Album „Year of the Tiger” to longplay zdecydowanie niezwykły – wręcz słychać jaki wachlarz uczuć i emocji mieści się w poszczególnych kompozycjach – od głębokiego żalu i bólu przez uświadomienie sobie straty, aż po pogodzenie się z nią i zaakceptowanie faktu śmierci ojca. Całość zaś idealnie skomponowana została z bluesowym feelingiem i doskonałymi partiami wokalnymi tak przystępnie przekazującymi nastrój krążka. Zdecydowanie polecam. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz