Co
takiego jest w muzyce, że pewne melodie lub choćby sekwencje dźwięków potrafią
wywołać u nas wspomnienia lub przypominają miejsca a nawet czasy
dzieciństwa? Zdarza się, że kilka taktów, których nawet nie potrafimy
konkretnie umiejscowić powoduje dziwne uczucie błogości a nawet szczęścia. I ja
doświadczyłam niedawno takiej palety uczuć, kiedy posłuchałam albumu Lunatic
grupy Kongos.
Kongos
to tworzony przez czterech braci zespół, mający w swojej dyskografii dwa albumy
długogrające, z których młodszy, stanowiący przedmiot dzisiejszych rozważań,
został opublikowany w 2012 roku.
Lunatic
to zestaw 12 utworów z których każdy kolejny to dosłownie powiew świeżego
powietrza. Album rozpoczyna się od opartego na bębnach I’m Only Joking, w
którym podobnie jak w następnych utworach
słyszymy bardzo dobrze zharmonizowane wokale wszystkich czterech braci
Kongos. Come With Me Now to z kolei ciekawe połączenie gitary i akordeonu,
którego dźwięk stanowi także podstawę dla balladowego i wokalnie nieco
rozedrganego As We Are. I Want to Know zaś to nieco monotonna melodia, wsparta
przez ciekawą solówkę wykonaną przy wykorzystaniu gitary hawajskiej (slide guitar).
Escape pozornie spokojny utwór w refrenach nabiera żarliwego rytmu, będącego
zdecydowanie wspólnym mianownikiem dla całego albumu. Rytm, tym razem
podtrzymywany głównie przez bas jest wyraźnie słyszalny w Hey I Don’t Know i
Kids These Days wzbogaconym o solo na akordeonie (!), a także w Sex on the
Radio bardzo skocznym szczególnie w refrenach. Nastrój uspokaja nieco kojący
Traveling On oparty początkowo wyłącznie na gitarze akustycznej. Take Me Back
zaś kojarzy mi się z jakimś utworem jaki mogłam słyszeć dawno, może nawet jako
dziecko i przyznaję, że wywołuje on wspomnienia. Przy żwawym It’s a Good
Life mogą się za to pojawić skojarzenia,
mnie od razu przyszły na myśl wakacje i ciepłe letnie miesiące. Na koniec
nastrojowa gitara w This Time I Won’t Forget sprawia, że ten album zdecydowanie
zapada w pamięć i nie da się o nim szybko zapomnieć.
Lunatic
to mocno rytmiczny album na którym nie brakuje także i nastrojowych utworów
idealnie dopełniających całości. Jego niezaprzeczalnym atutem jest perfekcyjny
dobór i harmonia dźwięków wykorzystanych instrumentów, co nadaje utworom
niesamowitej oryginalności i sprawia, że album ten jest dynamiczny, a zarazem
niebywale spójny. Sama słuchałam go już wiele razy i za każdym kolejnym
coś nowego mnie zaskakuje. Może i Wy dacie sie zaskoczyć? Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz