środa, 12 października 2016

Alter Bridge „The Last Hero” (recenzja)


Nareszcie! A dokładnie w zeszły piątek (7 października) zapowiedziany przez trzy utwory singlowe, nieco ponad miesiąc przed koncertem w Polsce ukazał się najnowszy album zespołu Alter Bridge – The Last Hero oczekiwany przeze mnie z niecierpliwością.

A oczekiwanie opłaciło się z nawiązką, bo longplay to ponad godzina doskonałej rockowej muzyki skoncentrowanej na charakterystycznym wokalu Mylesa Kennedy’ego i pomysłowych, oryginalnych riffach i solówkach w jakich specjalizuje się Mark Tremonti.
Wyrazisty, mroczny nastrój albumu budowany jest już od pierwszych sekund za sprawą będącego wstępem do całości instrumentalnego intro rozpoczynającego pierwszy utwór – Show Me a Leader. Dalej jest nie mniej intensywnie – The Writing on the Wall porywa nas melodyjnymi wokalizami i przyjemnie dla ucha zbudowanym refrenem, podobnie jak The Other Side – choć nieco bardziej monotonny, nadrabia jednak ciekawym bridgem. Po tak intensywnym początku czas na zmianę nastroju czyli My Champion ze swoim żwawym tempem i podnoszącym na duchu tekstem. Szybko jednak porwani zostajemy gwałtownym choć przemyślanie uporządkowanym dźwiękom gitar w poznanym już przed premierą albumu Poison in Your Veins. Jednym z najciekawszych utworów na The Last Hero jest zdecydowanie Cradle to the Grave, który wyróżnia niezwykle oryginalna melodia prowadzona na gitarze akustycznej, ale i następujący po nim Losing Patience zdecydowanie zasługuje na pochwały, tym razem pod adresem Mylesa Kennedy’ego umiejętnie modulującego swój głos i prezentującego nam jego możliwości, które są naprawdę imponujące.
Podczas tworzenia The Last Hero, Mark Tremonti w licznych wywiadach mówił o tym, że zespół tworzy długie, złożone utwory, a jednym z nich jest właśnie The Side of Fate burzliwie zmieniający nastroje i trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. A po tak energetyzującym momencie muzyczny klimat ponownie zostaje uspokojony, za sprawą You Will Be Remembered emocjonalnie zaśpiewanego utworu, którego tekst skutecznie skłania do refleksji.
Wbrew pozorom na The Last Hero nie ma zbyt wielu solówek z jakich znany jest Mark Tremonti, jednak jedna z najciekawszych jest częścią Crows on a Wire, choć krótka, mimo to bardzo wyrazista. Gitary ciekawie wykorzystane zostały natomiast w oryginalnie zagranej melodii Twiglight, dzięki czemu utwór stylistycznie nie przypomina niczego, co wcześniej stworzył zespół Alter Bridge. Podobnie jest z Island of Fools, atakującym nas od początku intensywnym heavy metalowym rytmem, który, jak się okazało, zupełnie nieźle pasuje do Alter Bridge. W podobnym stylu utrzymany jest zamykający album utwór tytułowy – The Last Hero wyróżniający się dzięki przejmującej i chyba najlepszej solówce Tremontiego.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam, jak długie jest najnowsze wydawnictwo Amerykanów i poszczególne utwory, obawiałam się nieco nużących, monotonnych dłużyzn, które często zniechęcają mnie do takich właśnie albumów, ale już po pierwszym przesłuchaniu przekonałam się, że moje obawy były bezpodstawne, bo dzieło stworzone przez Alter Bridge od początku do końca zaskakuje oryginalnymi melodiami i dobrze przemyślanym rozłożeniem nastrojów. Na pochwałę zasługuje także dobór tematyki utworów, które mimo iż posiadają wyraźny polityczny wydźwięk, nie rażą typową dla tej tematyki stronniczością, lecz jedynie opisują aktualną sytuację, mającą miejsce na świecie. Jedynym minusem jaki mogę wymienić jest brak utworu zaśpiewanego przez Marka Tremonti, ale jest to niewielki mankament, który nie ma zbyt wielkiego wpływu na moją pozytywną opinię o całości. Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz