środa, 5 października 2016

David Cook „David Cook” (recenzja)


Jak wspominałam w przypadku wokalisty zespołu Daughtry – Chrisa Daughtry, programy typu talent show często stanowią dla ich uczestników „drzwi” do kariery. Zdając sobie zapewne z tego sprawę David Cook podjął decyzję wzięcia udziału w siódmej edycji amerykańskiego programu Idol, odnosząc w niej zwycięstwo, co zaowocowało nagraniem i wydaniem albumu zatytułowanego po prostu David Cook, który w Stanach Zjednoczonych odniósł spektakularny sukces w postaci miliona sprzedanych egzemplarzy.

Osiągnięcie to jest zdecydowanie zasłużone, gdyż na albumie znajdziemy bardzo chwytliwe melodie, jak choćby singlowy Light On ze śmiałymi gitarami wypełniającymi także otwierający album utwór Declaration niepozornie rozpoczynający się, by z czasem nabrać żwawego tempa w refrenach, które są zdecydowanie mocnymi elementami całego longplaya. A udowadnia to kolejna kompozycja – Heroes będąca również dowodem tego, jak ciekawą i oryginalną barwą głosu obdarzony jest David Cook. Wokalista swoje umiejętności potwierdza w kolejnych utworach – Come Back to Me z ujmującymi wokalizami czy balladowym, choć nie pozbawionym charakteru Lie. W podobnym nastroju utrzymany jest subtelny melodyjnie Avalanche i pięknie zinstrumentyzowany, niezwykle emocjonalnie zaśpiewany Permanent. A tym utworem, za który praktycznie od razu polubiłam debiut Davida Cooka jest zdecydowanie puszczający oko do Shinedown Life on the Moon, choć więcej podobieństw nie widzę, za co duży plus dla twórcy longplaya. Kolejny plus należy się za drapieżny, wypełniony zdecydowanymi gitarowymi dźwiękami Bar-ba-sol, któremu niewiele ustępuje I Did It For You, czy nieco delikatniejszy, choć zyskujący dzięki oryginalnym riffom Mr. Sensitive. Dopełnieniem albumu jest ukryty na końcu bliźniak składający się z ożywczego A Daily AntheM i zupełnie od niego odmiennego wyróżniającego się dynamiczną, nieco zabałaganiona melodią Kiss on the Neck.
Debiutancki longplay Davida Cooka zdecydowanie zasługuje na przyznane mu odpowiednio złoty i platynowy certyfikat za ilość sprzedanych egzemplarzy, ponieważ jest on zbiorem niezwykle oryginalnych ale tworzących spójną całość rockowych utworów z których ciężko wybrać ten najlepszy, dzięki czemu po wielu przesłuchaniach zawartość krążka wciąż zaskakuje i skłania do powtórnych odtworzeń, co zresztą gorąco polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz