środa, 31 stycznia 2018

Like A Storm „The End of the Beginning” (recenzja)


Z poznawaniem muzyki jest trochę jak ze spotykaniem nowych ludzi – liczy się pierwsze wrażenie. Podobnie jak w przypadku nieznanych osób z utworami słyszanymi po raz pierwszy jest tak, że albo przypadną nam do gustu, albo w ogóle nie przyciągną naszej uwagi.

Zespołem, który już od pierwszej przesłuchanej kompozycji zaskarbił sobie moją sympatię jest pochodząca z Nowej Zelandii grupa Like A Storm tworzona przez braci Brooks – Matta, Chrisa i Kenta wspieranych przez perkusistę Zacha Wooda. Formacja ma na swoim koncie dwa wydane do tej pory albumy, z debiutanckim „The End of the Beginning” opublikowanym w 2009 roku na czele.
Z tego właśnie longplaya pochodzą utwory, dzięki którym udało mi się poznać zespół Like A Storm podczas poszukiwania muzycznych inspiracji na YouTube. Jedną z pierwszych kompozycji jaką usłyszałam był zaśpiewany przez Matta Brooksa, delikatnie zaaranżowany utwór „Just Save Me” skutecznie zachęcający mnie do sięgnięcia po więcej czyli cały album „The End of the Beginning”.
Utrzymane w hard rockowym, mocno gitarowym stylu kompozycje szybko zyskały moją aprobatę – od otwierającego stawkę utworu tytułowego – instrumentalnego „The End of the Beginning” opartego na dźwięku instrumentu australijskich Aborygenów czyli didgeridoo, aż po zamykającą całość, melodyjnie zaśpiewaną kompozycję „Keep the Pain Alive”.
Niezaprzeczalną, wartą podkreślenia zaletą grupy Like A Storm są wokaliści, czyli w zasadzie wszyscy trzej bracia Brooks – Chris obdarzony nieco zachrypniętą barwą, świetnie sprawdzającą się w ciężkich utworach, takich jak „Chemical Infatuation”, „What It’s Like” czy „Lie to Me”, a także Matt o nieco delikatniejszym głosie, co usłyszeć możemy w nastrojowym „Galaxy”, akustycznym „Change Tomorrow”, ale i gitarowym „Alone”. Wokalnie udziela się także trzeci z braci – Kent, którego wokal towarzyszący pojawił się w utworze „Don’t Cry” wyróżniającym się złożoną, przyciągającą uwagę aranżacją, ale i w innych pozycjach longplaya.
O tym, jak duży potencjał tkwi w muzyce grupy Like A Storm, świadczyć może choćby kompozycja zatytułowana „Enemy” swoim charakterem pasująca do stadionowych koncertów przed liczną publicznością, której, jak podejrzewam spodobałby się niejeden utwór tego zespołu, a już z pewnością rytmiczny, ale i rozkosznie gitarowy „Make a Stand”.

Często żałuję, że zespoły takie jak Like A Storm nie są bardziej popularne wśród szerokiego grona słuchaczy muzyki rockowej, szczególnie, że zarówno albumy, jak i występy na żywo w wykonaniu Nowozeladczyków są zdecydowanie godne uwagi. Polecam. 


Okładka:  https://www.discogs.com/Like-A-Storm-The-End-of-the-Beginning/release/7613872

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz