środa, 24 stycznia 2018

Gazpacho „March of Ghosts” (recenzja)


Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu moje zdanie na temat rocka progresywnego nie było zbyt pochlebne. Uważałam ten gatunek muzyki za zbyt „wydumany”, przesadnie skomplikowany, a wręcz nudny. Moje podejście zmieniło się jednak nieco po usłyszeniu pochodzącego z Norwegii zespołu Gazpacho, który swoją muzyką, a dokładnie albumem „March of Ghosts” wydanym w 2012 roku zaskarbił sobie moją sympatię.

Pomysł na longplay zrodził się w głowach muzyków grupy w czasie trwającego dzień i noc jam session, podczas którego pojawiło się większość pomysłów przekształconych następnie w utwory wypełniające siódme wydawnictwo Gazpacho.
A kompozycje te są zbiorem krótkich historii, jakie główny bohater usłyszał od nawiedzających go duchów, spowite w urzekające, momentami hipnotyczne, ale przykuwające uwagę melodie. Wśród jedenastu utworów znajdujących się na „March of Ghosts” nie zabrakło złożonych aranżacji, tak charakterystycznych dla rocka progresywnego, a będących elementem utworu „Hell Freezes Over I” i kolejnych, zatytułowanych w ten sam sposób i oznaczonych rzymskimi cyframi – II, III i IV.
Oryginalności muzyce zespołu Gazpacho dodają zdecydowanie wplecione w melodie poszczególnych utworów partie skrzypiec, za które odpowiedzialny jest niezwykle utalentowany muzyk Mikael Krømer, a usłyszeć je możemy między innymi w sennie snującym się ”Black Lily”, bogato instrumentyzowanym „Gold Star”, a także w moim zdecydowanym faworycie, czyli „Mary Celeste” z warstwą liryczną nawiązującą do historii statku o takiej właśnie nazwie, którego załoga zniknęła z pokładu w niewyjaśnionych okolicznościach.
Obok muzyki duże znaczenie w twórczości zespołu Gazpacho odgrywa wokal Jana Henrika Ohme’a dodający kompozycjom tajemniczości, jak w przypadku utworu „Golem”, a także idealnie przekazujący, a wręcz tworzący nastrój, co doskonale słychać w mrocznym „What Did I Do?”

Mimo tego, że rock progresywny jako gatunek muzyczny nie do końca przekonuje mnie swoją estetyką, to jednak muzyka Gazpacho, a w szczególności album „March of Ghosts” znajduje się wśród tych, po które chętnie i często sięgam. Polecam.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz