środa, 6 czerwca 2018

Breaking Benjamin „Ember” (recenzja)


Wydawało mi się kiedyś, że pozostawanie przez zespoły konsekwentnymi w kwestii muzycznego stylu jest ich najlepszą decyzją. Moje zdanie stopniowo zmieniało się wraz z poznawaniem nowych grup i wsłuchiwaniem się w ich często diametralnie różne albumy łączące rozmaite gatunki, a przy tym zachowujące oryginalny styl danej grupy.

Od tego czasu zaczęłam doceniać rozmaite eksperymenty w brzmieniu znanych i lubianych formacji, dlatego rozczarował mnie najnowszy, wydany w kwietniu 2018 roku album „Ember” autorstwa zespołu Breaking Benjamin.
A stało się tak dlatego, że liczyłam na kontynuację kierunku nadanego swojej muzyce przez Amerykanów, a łączącego hard rockowe, ciężkie od gitarowych riffów aranżacje, z nadającymi im subtelnej delikatności dźwiękami instrumentów smyczkowych charakteryzujące płytę „Dark Before Dawn”. Album „Ember” pozbawiony tego elementu wydaje się niezwykle ciężki, trochę nawet przytłaczający, a dodatkowo poszczególne kompozycje słabo wyróżniają się na tle całości. 
Co prawda nie zabrakło utworów godnych zauważenia, jakimi są zwracający uwagę refrenem „Psycho”, tajemniczo rozpoczynający się „Down” oraz wykonany w duecie z amerykańskim choreografem i wokalistą Derekiem Hough „The Dark of You”.
Z drugiej jednak strony album „Ember” wypełniają też kompozycje bardzo podobne do tych, które znalazły się na wydanym w 2009 roku longplayu „Dear Agony” – monotonny „Feed the Wolf”, nudnawy „Torn in Two” i zupełnie nijaki „Close Your Eyes”.
Inny zarzut wystosować muszę do specyficznego sposobu śpiewania wokalisty Breaking Benjamin – Bena Burnleya, określany jako scream. Wykonanych w ten sposób partii, w znacznie przesadzonej ilości, nie zabrakło w singlowym „Red Cold River”, hałaśliwym „Save Yourself”, a także nieco mniej, ale w dalszym ciągu nieprzyjemnie drapiących w uczy „Tourniquet” i „Blood”.

Mimo moich najszczerszych chęci i dawania albumowi „Ember” kilku szans, nie wywarł on na mnie oczekiwanego wrażenia. W kompozycjach będących jego częścią trudno doszukać się bowiem oryginalności czy choćby elementów sprawiających, że pozostanie na dłużej w pamięci słuchacza. Oceńcie sami. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz