Znając
kondycję współczesnej muzyki rockowej zawartość każdego z nowo wydawanych
albumów grup tworzących w tym gatunku, których dokonaniami jestem
zainteresowana może okazać się niespodzianką i to nie zawsze wywołującą
pozytywne wrażenie. A wynika to z częstego obecnie skłaniania się twórców do
wykorzystywania syntezatorów i innych narzędzi, nie będących instrumentami,
ale mogących stanowić źródło dźwięku.
Grupą,
która sięga po tego typu rozwiązania jest fińska formacja Poets of the Fall
mająca na swoim koncie już osiem albumów długogrających, a ostatnim jest
longplay zatytułowany „Ultraviolet” wydany w październiku 2018 roku.
I
chociaż w poszczególnych kompozycjach, jakie znalazły się na tym wydawnictwie
wyraźnie słychać syntetyczne brzmienia, to są one w tak przemyślany sposób
wkomponowane w aranżacje poszczególnych utworów („My Dark Disquiet”, „The Sweet
Escape”, „Angel”), że podkreślają ich melodyjną złożoność, a zupełnie nie
są drażniącymi wrażliwe ucho słuchacza elementami.
Obecność
syntezatorowych dźwięków pojawiających się na albumie „Ultraviolet” jest, co
prawda, w istotny sposób
zaakcentowana, ale z drugiej strony utworom nieco brakuje zdecydowanego,
wyraźnego charakteru mimo wzbogacenia aranżacji o partie instrumentów
smyczkowych („False Kings”), czy choćby zbudowania kompozycji („Dancing on
Broken Glass”, "Fool’s Paradise”) na dynamicznych melodiach.
W
tworzeniu tych melodii znaczącą rolę odegrali gitarzyści grupy Poets of the
Fall - Olli Tukiainen i Jaska Mäkinen, a dzięki ich wkładowi na ósmym
wydawnictwie formacji usłyszeć możemy tak rzadko pojawiające się w utworach
zespołu gitarowe solówki („Moments Before the Storm”), oraz delikatne
akustycznie zaaranżowane pozycje („In a Perfect World”).
W
towarzystwie takich właśnie – delikatnych brzmień, doskonale prezentuje się
wokal Marko Saaresto, którego natura nie obdarzyła potężnym, ani szczególnie
wyróżniającym się głosem, jednak idealnie sprawdza się on w zestawieniu z
oszczędnym instrumentarium („Standstill”) nadającym utworom („Choir of Cicadas”)
balladowego wdzięku.
Określeniem
jakie zdecydowanie najlepiej pasuje do zawartości albumu „Ultraviolet” jest
„intrygujący”. Nie znajdziemy na nim, co prawda, porywających gitarowych
riffów, ale przyjemnie brzmiące melodie z całą pewnością mogące znaleźć
zwolenników wśród fanów rockowego grania. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz