Pokazywanie postów oznaczonych etykietą P.O.D.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą P.O.D.. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 kwietnia 2017

Moja muzyczna historia (część 1)



Dźwięki muzyki towarzyszą nam niemal na każdym kroku, już od dzieciństwa jesteśmy z nią oswajani przez wesołe piosenki o żabkach i pieskach, w późniejszym czasie ulegamy modzie, wyborom rówieśników czy starszego rodzeństwa, by w końcu samodzielnie zacząć kształtować swój gust świadomie wybierając muzykę, która najbardziej nam się podoba.

środa, 3 sierpnia 2016

P.O.D. „SoCal Sessions” (recenzja)


Jeszcze do niedawna przekonana byłam, że albumy typu The Best Of, Greatest Hits i tym podobne są tworzone po to, by mówiąc językiem współczesnym – kasa się zgadzała, i miałam na myśli konta członków zespołu, a tymczasem to nie do końca prawda, i często powodem wypuszczania takich składanek jest po prostu zapis w kontrakcie z wytwórnią płytową zobowiązujący daną grupę do „stworzenia” takiego longplaya.