Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gazpacho. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gazpacho. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 kwietnia 2020

Z imieniem w tytule – przegląd utworów (część 4)


Pisanie tekstów utworów o osobach nie jest może tak popularne jak inne tematy, ale w historii muzyki znajdziemy kompozycje o nich właśnie traktujące, stąd poniżej przedstawiona lista utworów z imieniem w tytule.

niedziela, 26 maja 2019

Singlowy maj (2019)


Maj okazał się być mało hojny w premiery nowych utworów, ale nie przeszkodziło mi to umilać sobie czas znanymi już kompozycjami.

środa, 2 maja 2018

Gazpacho „Tick Tock” (recenzja)


Pamięć małych dzieci jest ulotna, zjawisko to nazywane jest nawet amnezją dziecięcą. Korzystając z tej właściwości rodzice mogą w łatwy sposób zaoszczędzić pieniądze chowając na pewien okres (np. miesiąc) te zabawki, które ich pociechom już się znudziły, by po pewnym czasie zaskoczyć je nowymi przedmiotami.

środa, 24 stycznia 2018

Gazpacho „March of Ghosts” (recenzja)


Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu moje zdanie na temat rocka progresywnego nie było zbyt pochlebne. Uważałam ten gatunek muzyki za zbyt „wydumany”, przesadnie skomplikowany, a wręcz nudny. Moje podejście zmieniło się jednak nieco po usłyszeniu pochodzącego z Norwegii zespołu Gazpacho, który swoją muzyką, a dokładnie albumem „March of Ghosts” wydanym w 2012 roku zaskarbił sobie moją sympatię.

niedziela, 18 grudnia 2016

Retrospektywnie koncertowo (część 1)


Zanim zasmakowałam uczestnictwa w koncertach wydawało mi się, że nie ma w tym nic szczególnego – bo po cóż wydawać pieniądze na bilety, później tłuc się przez pół Polski, stać w ścisku, często wcale nie widząc tego co dzieje się na scenie, a później jeszcze kombinować jak wrócić do domu.

środa, 6 lipca 2016

Gazpacho „Molok” (recenzja)


Jakoś nie miałam większej ochoty, żeby to pisać, ale jak do tej pory przeważająca większość zamieszczonych przeze mnie recenzji jest pozytywna, więc chyba czas trochę to zmienić. I nie jest to tekst stworzony z konieczności krytykowania czegokolwiek, ale jakoś tak samo wyszło…