środa, 27 stycznia 2016

Muse at Reading 2011 (recenzja koncertu)


Występ Muse na festiwalu Reading w 2011 roku stał się dobrą okazją do uczczenia 10 rocznicy wydania albumu Origin of Symmetry. Nie zdziwiło więc zapewne fanów, że oprawa koncertu była rodem wyjęta z okładki albumu. Okrągła rocznica podsunęła także muzykom pomysł zagrania albumu w całości, co z entuzjazmem przyjęli zgromadzeni tłumnie pod sceną fani.



Występ rozpoczął się od intro What’s he Building nie granego od czasu turnee Origin of Symmetry. Następnie zespół skryty za podświetlaną kurtyną zapoczątkował koncert od granego na pianinie New Born. A już po chwili Matt chwycił za gitarę, kurtyna uniosła sie ukazując oczom naszym (i rozentuzjazmowanej publiczności w Reading) zespół w całej okazałości. Utwór kontynuowany był przez wokalistę z wydatnym wsparciem ze strony fanów. Ale czas na kolejna perełkę – Bliss – delikatne dźwięki gitary po chwili przerodziły się w melodyjny riff, a refren śpiewany był już przez chyba każde z 87 tysięcy (?) gardeł.
Czas przejść do rzadziej granych utworów ze sławnej jubilatki. Na pierwszy ogień – Space Dementia – wirtuozersko zagrana przez Matta na fortepianie, a zakończona grzmotami perkusyjno – gitarowymi. Hyper Music – gdzie wokalista został wydatnie i udanie wsparty (a nawet wyręczony) przez Chrisa.
Podczas Plug In Baby, którego już pierwsze takty skłoniły publikę do śpiewania, widać jak dobrze zespół czuł sie tego dnia na scenie. Zabawy dopełniło wypuszczenie wielkich balonów – gałek ocznych ochoczo odbijanych w powietrze przez fanów.
Kolejne utwory z Origin to Citizen Erased – wstęp płynnie zagrany mimo rytmicznego (!) podskakiwania, ale trochę mniej precyzyjnie zaśpiewany; Micro Cuts z hipnotycznym motywem basu i falsetem Bellamy’ego (od którego już nas odzwyczaił); Screnager – podobnie jak w wersji albumowej nieco usypiający; Darkshines – tu plus dla Doma za perkusję; Feeling Good – zaśpiewany wespół z publicznością, choć końcowe wokalizy i tak należały do Matta i Megalomania – okraszona pirotechnicznymi efektami.
Do (można powiedzieć) podstawowego setu zespół powrócił przy wygaszonych światłach, dźwięku syren i wprowadzającym w nastrój intro We Are The Universe, które płynnie przeszło w Uprising i jego wręcz skandowany refren. Zawodząca gitara Matta to nic innego jak Supermasive Black Hole, którego nie mogłoby zabraknąć w setliście. Po krótkim muzycznym wstępie – Interlude – zespół płynnie przeszedł do utworu Hysteria – ach ten basowy wstęp i (jakby) połamany rytm, do którego Matt mógłby się, prawdę mówiąc, trochę lepiej przyłożyć. Stockholm Syndrome otworzyły riffy pożyczone od Deftones – tutaj akurat Dom miał dużo roboty z energicznym wybijaniem gęstego rytmu. Utwór zakończony został zapożyczeniami z Negative Creep i Endless Nameless Nirvany oraz roztrzaskaniem bębna basowego przez gryf gitary Matta, która następnie została przez niego porzucona (szczęśliwie nie trafiając w Doma).
Kolejny utwór to bardzo rytmiczny popis basowo – perkusyjny nazwany Helsinki Jam, a następnie  Matt w towarzystwie syntezatora zaserwował nam Undisclosed Desires, które wraz z kolejnym Resistance oraz Starlight dało publiczności możliwość efektownego uczestnictwa w koncercie poprzez żywiołowy śpiew oraz klaskanie.
Ale na tym jeszcze nie koniec – pierwsze takty House Of The Rising Sun, The Animals zachęciły każdego znającego tekst fana do chóralnego odśpiewania początku utworu. Po tak udanym wstępie zespół zaproponował Time is Running Out i Knights of Cydonia, które jako zakończenie koncertu sprawdzają się najlepiej w przypadku gdy chcemy stracić resztki posiadanej jeszcze energii na śpiewanie z Mattem i podskakiwanie w rytm muzyki.


Myślę, że występ na festiwalu w Reading zespół Muse może zaliczyć do jak najbardziej udanych, zwarzywszy na fakt wyprzedanych  biletów na to wydarzenie oraz żywiołowych reakcji publiczności. Natomiast zagranie Origin Of Symmetry w całości z całą pewnością usatysfakcjonowało niejednego fana, który, podobnie jak ja, koncert w Reading obejrzał dzięki YouTube.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz