Powroty
zespołów, szczególnie takich, w których jeden lub większa liczba członków nie
może lub nie chce być ich częścią zawsze wywoływały kontrowersje. Nie
inaczej było z grupą Queen, która po śmierci Freddiego Mercury i
wycofaniu się z życia publicznego Johna Deacona powróciła do koncertowania pod
szyldem Queen +.
A
miało to miejsce w 2005 roku, kiedy to szeregi znanego i lubianego na świecie
zespołu zasilił Paul Rodgers znany między innymi z grup Free i Bad Company.
Kolaboracja z Rodgersem zwieńczona rejestracją kilku koncertów i albumem
długogrającym trwała aż do 2009 roku.
W
2011 roku May i Taylor nawiązali współpracę ze zdobywcą drugiego miejsca w
ósmej edycji amerykańskiego Idola – Adamem Lambertem, która stała się dla jednych
powodem do narzekania, dla innych zaś źródłem radości. Projekt Queen +
Adam Lambert trzykrotnie już odwiedził nasz kraj, dając wspaniałe koncerty,
z których dwa dzięki ciężkiej pracy ludzi zaangażowanych w ramach Polskiego
Fanklubu Queen zostały zarejestrowane, poskładane i wydane w formie audio i
wideo zapisu.
Dziś
mam przyjemność podzielić się z Wami wspomnieniami z krakowskiego koncertu
obudzonymi na nowo dzięki temu właśnie wydawnictwu.
Zespół
zgodnie z planem wystąpił w Tauron Arenie bez supportu, co moim zdaniem nie
wpłynęło negatywnie ani na początek koncertu, ani na dalszą jego część. Do
rozgrzania publiczności wystarczyło bowiem już intro, które szybko przerodziło
się w energetyzujące One Vision zakończone gitarowymi popisami Briana Maya
kontynuowanymi w Stone Cold Crazy charakteryzującym się zawrotnym tempem
z łatwością narzucanym przez niemłodego już Rogera Taylora. Z żywym
przyjęciem publiczności spotkał się także Another One Bites The Dust okraszony
tanecznymi ruchami Adama Lamberta. Piękna harmonia wokalna wszystkich obecnych
na scenie muzyków to już nic innego jak Fat Bottomed Girls, podczas którego
także i publiczność nie próżnowała. Przygaszone światła zwiastowały zmianę
nastroju następującą wraz ze zmianą stroju Adama Lamberta, śmiało
prezentującego kolejną pozycję w setliście – In The Lap of The Gods… Revisited
płynnie przechodzącą w Seven Seas of Rhye. A gdy na scenie B pojawił się
szezlong podejrzewać można było tylko jedno – Killer Queen – podczas utworu wokalista czarował publiczność swoim
urokiem, a momentami po prostu się wygłupiał, jak choćby robiąc zgromadzonym
tuż pod sceną widzom mały prysznic. I Want To Break Free poprzedzony został
podziękowaniami dla publiczności, która w wykonaniu utworu miała niemal taki
sam udział jak sam Lambert podobnie jak w Somebody To Love zakończonym popisami
wokalnymi Amerykanina.
Ale
czas już na nieco spokojniejszą część występu zwiastowaną pojawieniem się na
scenie B samotnego Briana May’a zachęcającego do odśpiewania wraz z nim
ochoczo podjętego przez fanów Love Of My Life. Stałym momentem koncertów Queen stało się uwiecznianie przez
gitarzystę zgromadzonej publiczności, co zostało niezwykle entuzjastycznie
przyjęte, podobnie jak pojawienie się na małej scenie instrumentów i kolejno
przedstawianych przez Maya muzyków zabierających nas następnie w podróż
kosmiczną dzięki „space song” czyli ’39. Świetnie w charakterze wokalisty
sprawdził się także Roger Taylor oferujący nam trochę magii w A Kind Of Magic.
Swoje szanse na zaprezentowanie swoich umiejętności otrzymał też Neil
Fairclough proponując nam chwytliwe melodie odgrywane na basie.
A o tym jak silny rytmiczny skład ma Queen mogliśmy przekonać
się podczas rozegranej pomiędzy Rogerem Taylorem a jego synem Rufusem Tigerem
Taylorem potężnej perkusyjnej batalii
zakończonej sprawiedliwą owacją dla obu panów i płynnym przejściem do Under
Pressure oraz powrotem na scenę Adama Lamberta.
Momentem
kiedy straciłam dech w piersi, a dreszcze miałam niemal na całym ciele był czas
kiedy ulokowany na platformie z boku sceny Lambert delikatnym, pełnym emocji
głosem zaśpiewał Save Me, a już po wzruszającym Who Wants To Live Foreveer
byłam usatysfakcjonowana na tyle by opuścić Tauron Arenę czego oczywiście nie
uczyniłam, bo show trwał w najlepsze przy dźwiękach Last Horizon i Guitar Solo
zaprezentowanych przez Briana Maya. Nie tracąc czasu gitarzysta zaintonował Tie
Your Mother Down podczas którego Roger Taylor zamienił się miejscami z synem, i
to Rufus w niestety nieco mechaniczny sposób narzucał utworowi rytm. Za to
pełen energii Adam Lambert w niezwykle wdzięczny sposób urządził nawet mały
song contest pomiędzy dwiema stronami Areny zachęcając publiczność do
powtarzania prezentowanych przez siebie fragmentów i wokaliz, co zostało
niezwykle żywiołowo przyjęte i wykorzystane podczas I Want It All oraz
Radio Ga Ga w wykonaniu których fani mieli swój niezaprzeczalny wkład. Doskonale
podczas koncertów sprawdza się także swingujacy Crazy Little Thing Called Love
z ekspresyjną klawiszową partią odegraną przez Spike’a Edneya. Ale czym byłby
show Queen bez utworów takich jak przejmująco odśpiewany i perfekcyjnie odegrany
The Show Must Go On czy Bohemian Rhapsody, w Krakowie w dużej części
odtworzony z nagrania z udziałem Freddiego
Mercury. Na bis zespół zaprezentował juz tradycyjnie sekwencję We Will Rock You
i We Are The Champions bardzo dobrze sprawdzającą się jako finał koncertu dzięki
ich podniosłemu nastrojowi i faktowi, że są to chyba najbardziej znane utwory
stworzone przez Queen.
Myślę,
że opuszczający krakowską Tauron Arenę fani byli usatysfakcjonowani tym niemal
dwu i pół godzinnym koncertem, który udowodnił w jak świetnej
formie są w dalszym ciągu członkowie oryginalnego składu Queen – May i Taylor.
Co do Adama Lamberta, porównywanie go z Freddiem Mercury czy choćby Paulem
Rodgersem nie ma większego sensu, bo Adam to po prostu Adam – świetny,
charyzmatyczny wokalista, bardzo dobrze posługujący się swoim głosem i doskonale
radzący sobie z wcale niełatwym repertuarem Queen.
Jedyne
zastrzeżenie do krakowskiego koncertu można mieć do nagłośnienia, które było
naprawdę dobre, pomimo pojawiających się od czasu do czasu sprzężeń nieco psujach
tak dobre show, ale był to mankament, który tylko minimalnie wpłynął na odbiór
tego doskonałego widowiska.
Plakat: http://www.adamlambertlive.org/wp-content/uploads/2015/02/QAL_23_KRAKOW_Poland-022115.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz