środa, 17 sierpnia 2016

Matchbox Twenty „North” (recenzja)


W zamierzchłych czasach, kiedy to radio było dla mnie źródłem muzycznych inspiracji, w którejś z rozgłośni trafiłam na utwór Smooth wykonywany przez Carlosa Santanę z towarzyszeniem Roba Thomasa. Po kilku latach, uzbrojona w dostęp do Internetu przypomniałam sobie o tej kompozycji i wokaliście o intrygującej barwie głosu, frontmanie zespołu Matchbox Twenty. Zaznajomiwszy się z jego dyskografią śmiało dołączyłam go do grupy moich ulubionych i z radością powitałam informację o mającym się ukazać we wrześniu 2012 roku albumie North.

Longplay otwiera stopniowo rozwijający się Parade zbudowany na atrakcyjnym gitarowym motywie, który jest także elementem rozpoznawalnym pierwszego singla – She's So Mean. Ale żeby zachować równowagę North to również ballady – nastrojowy Overjoyed z pomysłowo zaaranżowanym przejściem, I Will delikatnie snujący się na tle ascetycznej melodii, czy choćby zaśpiewany przez gitarzystę Kyle'a Cooka urzekający (a mój ulubiony) The Way. Zupełnym przeciwieństwem tych utworów jest klasycznie rock and rollowa kompozycja Radio przy której trudno utrzymać nogi w miejscu, podobnie jak przy Put Your Hands Up kuszącej wręcz tanecznym rytmem, wyróżniającym też kolejną pozycję – Our Song. Ale niestety na North znajdziemy także „zapychacze” a są to moim zdaniem przeciętny English Town i leniwie snujący się, trochę nudnawy Like Sugar. Dopełnieniem całości jest zbudowana na oryginalnej melodii kompozycja How Long? oraz zamykający longplay balladowy Sleeping at the Wheel kojący nastrojowym wokalem Roba Thomasa.
North to zbiór zdecydowanie prostych i nieskomplikowanych rozwiązań melodyjnych, które połączone z ciekawą barwą głosu wokalisty stanowią ujmujące kompozycje z łatwością zapadające w pamięć. A o tym, że album ten został doceniony przez słuchaczy świadczy jego pierwsza pozycja na liście Billboard 200 oraz 95 tys. egzemplarzy sprzedanych już w pierwszym tygodniu po ukazaniu się krążka. Pozostaje mi więc tylko polecić Wam go do wielokrotnego przesłuchania – naprawdę warto.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz