środa, 3 maja 2017

Alex Band „We’ve All Been There” (recenzja)


Niedawno stwierdziłam, że od czasu kiedy świadomie zaczęłam słuchać muzyki wybierałam utwory, które obok ciekawych melodii charakteryzują się w dużym stopniu emocjonalnym wykonaniem wokalnym. Bo czyż w takich kompozycjach nie słychać od razu z jaką pasją i zamiłowaniem powstają? I czy nie są one bardziej przekonujące dla słuchacza? Takimi właśnie cechami określiłabym muzykę tworzoną przez Alexa Banda – najpierw jako członka zespołu The Calling, a później już w ramach solowej kariery, której owocem jest do tej pory jeden album – We’ve All Been There wydany w 2010 roku.

Longplay ten składa się z ciekawych, przyciągających uwagę utworów osadzonych na przystępnych, często nieskomplikowanych melodiach, dzięki którym, jak w przypadku kompozycji zatytułowanej Only One wyraźnie wyeksponowany jest głęboki wokal Alexa Banda. Charakterystyczny głos wokalisty idealnie sprawdza się także w utworach What Is Love, Euphoria czy Leave (Today is the Day), których nastrój doskonale współgra z emocjonalnym ich wykonaniem. Atutem albumu We’ve All Been There są również pomysłowe aranżacje utworów – w tytułowej kompozycji wykorzystane zostały bowiem instrumenty smyczkowe, pojawiające się także w Please oraz nastrojowym Love wzbogaconym o partie śpiewane przez chór. Uwagę przyciągają także kompozycje z wyraźną linią fortepianu – początkowo delikatny, a rozwijający się w złożony utwór Will Not Back Down oraz rytmiczny Never Let You Go.
Wokal Alexa Banda najlepiej brzmi jednak na gitarowym podkładzie, co świetnie słychać w Tonight opatrzonym krótką solówką, następującym bezpośrednio po nim Forever Yours czy w początkowo akustycznym Holding On.
W zasadzie ciężko jest z czternastu kompozycji składających się na album We’ve All Been There wytypować te najciekawsze, ale moimi faworytami już po pierwszym przesłuchaniu zostały dynamiczny Without You i pięknie zaaranżowany Start Over Again z niesamowitym instrumentalnym bridgem.
Znając wcześniej muzykę tworzoną przez Alexa Banda wraz z zespołem The Calling po długo wyczekiwanych owocach solowej twórczości wokalisty spodziewałam się podobnie chwytliwych melodii połączonych z charakterystycznym głosem Amerykanina. Przyznać trzeba jednak, że album We’ve All Been There różni się od wypracowanego przez zespół The Calling charakterystycznego stylu, mimo to, jest to w dalszym ciągu bardzo dobry muzyczny zestaw. Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz