Jednym
z najbardziej niedocenianych światowych zespołów rockowych jest zdecydowanie
kanadyjska grupa Nickelback, która od wielu już lat jest obiektem niewybrednych
żartów ze strony fanów muzyki. Nie oznacza to jednak, że zespół nie odnosi
sukcesów, czego najlepszym dowodem jest osiągnięcie drugiego miejsca na liście
Billboard 200 przez wydany w listopadzie 2011 roku album Here and Now,
który na świecie rozszedł się już w liczbie dwóch milionów kopii.
Takie
powodzenie siódmego w dyskografii Nickelback longplaya zupełnie mnie nie dziwi,
przez wzgląd na bardzo chwytliwe, melodyjne utwory, w których nie brakuje
zadziornych gitarowych riffów, a tymi przepełnione są utwory singlowe –
rytmiczny, chociaż ciężki This Means War, klasycznie rockowy Bottoms Up, czy
oparty na skłaniającym do refleksji tekście When We Stand Together. Singlowymi
kompozycjami, a zarazem moimi ulubionymi utworami na albumie Here and Now
zostały także świetnie zaśpiewany, melodyjny Trying Not To Love You i
przepiękna ballada, opatrzona chwytającym za serce teledyskiem – Lullaby.
Oprócz
singli, siódmy longplay Kanadyjczyków to przede wszystkim mocno gitarowe
aranżacje wyróżniające (moja koncertowa Towarzyszka powiedziałaby
„seksistowski”) Midnight Queen, rytmiczny Kiss It Goodbye, a także brzęczący
wyrazistymi basowymi partiami Everything I Wanna Do.
Atutem
utworów, jakie znalazły się na albumie Here and Now są niezaprzeczalnie
aranżacje, które przemyślanie stworzone sprawiają, że zespół Nickelback
wypracował swój charakterystyczny styl, a przy tym poszczególne kompozycje
w dalszym ciągu są oryginalne – jak w przypadku dynamicznego Gotta Get Me Some,
nieco mniej zadziornego, ale przyzwoitego Holding on to Heaven oraz
zamykającego album, melodyjnego Don’t Ever Let It End.
Mimo,
że na Nickelback od czasu do czasu wylewana jest fala hejtu w Internecie,
muzycy zespołu, na szczęście, zdają się nią nie przejmować i od lat tworzą
naprawdę niezłe albumy, czego dowodem jest longplay Here and Now przepełniony
klasycznymi rockowymi rozwiązaniami, choć nie pozbawiony oryginalnych propozycji.
Polecam więc nie sugerowanie się nieuzasadnionymi internetowymi teoriami
na temat Nickelback i przesłuchanie tego albumu – warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz