Wczoraj (20 lipca 2017 roku) w swoim domu w Los Angeles samobójstwo popełnił Chester Bennington, wokalista
zespołu Linkin Park.
Zupełnie
nieświadoma tego faktu spędzałam leniwy wieczór na kanapie, czytając książkę,
gdy odebrałam telefon od mojej koncertowej Towarzyszki, która przekazała
mi tą niespodziewaną informację. Moją pierwszą reakcją była konsternacja, następnie niedowierzanie, w końcu stwierdziłam, że to musi być pomyłka. Moja
Towarzyszka powiedziała mi jednak, że informacja ta przekazana została
już przez jedną z rozgłośni radiowych, a ja w tym samym czasie logowałam się
już na Facebooka by sprawdzić ewentualne wpisy. Czytając posty naszych
rodzimych portali muzycznych zaczęło do mnie docierać, że to nie jest wcale
głupi dowcip, ani nawet pomyłka, a wpis Mike’a Shinody na Twitterze sprawił, że
wiadomość ta dotarła do mnie z całą swoją brutalnością.
Ciężko
opisać uczucia, jakie pojawiły się, gdy już otrząsnęłam się z największego
szoku, ale z całą pewnością był to żal, że świat stracił doskonałego wokalistę
i utalentowanego muzyka, a przede wszystkim idola wielu, nie tylko młodych
ludzi, którym swoją energię potrafił przekazać podczas spotkań i niezapomnianych
koncertów.
W
takich chwilach, gdy umiera znana osoba, wszystko, co zostaje powiedziane lub napisane
może zabrzmieć wyniośle i patetycznie, bo tak naprawdę nie znamy tej osoby i
mimo, że możemy zdawać sobie sprawę z tego, że – tak, jak było w przypadku Chestera
– zmagał się ze swoimi demonami, to nie do nas należy ocenianie decyzji i
wyboru jakiego dokonał.
Dla
mnie śmierć Chestera to niesamowicie smutne przeżycie, ponieważ muzyki Linkin
Park słucham przez połowę swojego życia i zawsze nazywam tą grupę jedną z moich
ulubionych – ogromną przyjemnością było towarzyszenie jej przez wszystkie
transformacje, jakie na przestrzeni lat przechodziła jej muzyka, uczestniczenie
w niezapomnianych koncertach, które miały miejsce w Polsce, oraz śledzenie
newsów i krótkich filmików, często wywołujących uśmiech na twarzy. Tym bardziej
jest mi niezmiernie przykro, że życie wokalisty Linkin Park zakończyło się w
ten sposób… Żegnaj Chester…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz