Od
śmierci Chestera Benningtona upłynęły już trzy miesiące. Był to czas wypełniony
zwykłymi codziennymi czynnościami przeplatającymi się z powracającymi co jakiś
czas wspomnieniami i myślami o charyzmatycznym wokaliście.
By
uczcić pamięć przyjaciela, członkowie zespołu Linkin Park zorganizowali
koncert, który odbył się 27 października 2017 roku w Los Angeles. W wydarzeniu
tym udział wzięli zaproszeni goście, chcący w ten sposób oddać hołd
zmarłemu wokaliście, a także, by celebrować życie. Koncert został zarejestrowany
i zamieszczony na YouTube, a dochód ze sprzedaży biletów przekazano organizacji
Music For Relief powołanej do życia przez Linkin Park.
W
czasie występu w Hollywood Bowl wypełnionym po brzegi fanami zespołu, nie
zabrakło utworów znanych i lubianych, spośród których „Numb” wykonany został w
całości przez publiczność, natomiast „In the End” ze znaczącym jej udziałem. Te
dwa momenty, tak wymownie podkreślające nieobecność Chestera, były, moim
zdaniem, najbardziej poruszającymi elementami tego wydarzenia.
W
uhonorowaniu wokalisty LP udział wzięli zaproszeni przez zespół liczni goście
wykonujący utwory z repertuaru grupy. Część z interpretacji zabrzmiała
znakomicie, mam tu na myśli „Shadow of the Day” z udziałem Ryana Key, wokalisty
grupy Yellowcard; „Battle Symphony” zaśpiewany przez Johna Greena
współpracującego z Linkin Park podczas tworzenia tego utworu; „Sharp Edges” i „Talking
to Myself” w wykonaniu Ilsey Juber obdarzonej ciekawą barwą głosu; „Papercut”
z energicznym Machine Gun Kellym; „A Place for My Head” zaprezentowany przez
wokalistę zespołu A Day To Remember – Jeremy’ego McKinnona; „Rebelion” podczas
którego do Linkin Park dołączyli perkusista Frank Zummo z Sum 41 i muzycy
zespołu System of a Down – Daron Malakian i Shavo Odadjian, czy w końcu „The Catalyst”
z udziałem wspomnianego już Franka Zummo i jego kolegi z grupy Sum 41 – Derycka
Whibley’a.
Co
jakiś czas koncert przerywany był wstawkami prezentującymi urywki filmików z
zespołem lub samym Chesterem, którego głosu i samej obecności zdecydowanie
zabrakło w większości kompozycji, zarówno tych śpiewanych wyłącznie przez Mike’a
– „Roads Untraveled” i „One More Light”, jak i tych prezentowanych przez
zaproszonych gości – „Castle of Glass” z udziałem Alanis Morissette; „One Step
Closer” wykonanego przez Jonathana Davisa oraz Ryana Shucka i Amira Derakha współpracujących
z Chesterem w ramach projektu Dead By Sunrise; czy „Burn it Down” i „Faint”
zaśpiewanych przez M. Shadowsa.
Jeszcze
przed koncertem, w czasie tygodnia prób przygotowujących muzyków do tego
wydarzenia w Internecie pojawiały się spekulacje dotyczące nowego
wokalisty Linkin Park, który miałby zastąpić na tym miejscu Chestera. Wśród
wymienionych osób znalazł się głos grupy Bring Me The Horizon – Oliver Sykes,
który podczas koncertu w Los Angeles wykonał utwór „Crawling”. Ciężko jest
porównywać dwóch wokalistów, jednak głos Sykesa pozbawiony jest plastycznej
melodyjności, tak charakterystycznej dla wokalu Chestera, dzięki której
Bennington z łatwością przechodził z partii wykrzykiwanych do wręcz delikatnie
śpiewanych, co w przypadku wokalisty Bring Me The Horizon nie było tak płynne i
swobodne.
Koncert
upamiętniający Chestera okazał się być emocjonalnym przeżyciem, na swój sposób pokrzepiającym
– miło było zobaczyć uśmiechy na twarzach członków LP, którzy po stracie
przyjaciela powrócili do tego, co kochają robić najbardziej. A na to jak historia
zespołu potoczy się dalej, jak podejrzewam, przyjdzie nam jeszcze trochę
poczekać. Czas pokaże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz