środa, 1 listopada 2017

Linkin Park and Friends Celebrate Life in Honor of Chester Bennington (live from Hollywood Bowl)


Od śmierci Chestera Benningtona upłynęły już trzy miesiące. Był to czas wypełniony zwykłymi codziennymi czynnościami przeplatającymi się z powracającymi co jakiś czas wspomnieniami i myślami o charyzmatycznym wokaliście.

By uczcić pamięć przyjaciela, członkowie zespołu Linkin Park zorganizowali koncert, który odbył się 27 października 2017 roku w Los Angeles. W wydarzeniu tym udział wzięli zaproszeni goście, chcący w ten sposób oddać hołd zmarłemu wokaliście, a także, by celebrować życie. Koncert został zarejestrowany i zamieszczony na YouTube, a dochód ze sprzedaży biletów przekazano organizacji Music For Relief powołanej do życia przez Linkin Park.


W czasie występu w Hollywood Bowl wypełnionym po brzegi fanami zespołu, nie zabrakło utworów znanych i lubianych, spośród których „Numb” wykonany został w całości przez publiczność, natomiast „In the End” ze znaczącym jej udziałem. Te dwa momenty, tak wymownie podkreślające nieobecność Chestera, były, moim zdaniem, najbardziej poruszającymi elementami tego wydarzenia.
W uhonorowaniu wokalisty LP udział wzięli zaproszeni przez zespół liczni goście wykonujący utwory z repertuaru grupy. Część z interpretacji zabrzmiała znakomicie, mam tu na myśli „Shadow of the Day” z udziałem Ryana Key, wokalisty grupy Yellowcard; „Battle Symphony” zaśpiewany przez Johna Greena współpracującego z Linkin Park podczas tworzenia tego utworu; „Sharp Edges” i „Talking to Myself” w wykonaniu Ilsey Juber obdarzonej ciekawą barwą głosu; „Papercut” z energicznym Machine Gun Kellym; „A Place for My Head” zaprezentowany przez wokalistę zespołu A Day To Remember – Jeremy’ego McKinnona; „Rebelion” podczas którego do Linkin Park dołączyli perkusista Frank Zummo z Sum 41 i muzycy zespołu System of a Down – Daron Malakian i Shavo Odadjian, czy w końcu „The Catalyst” z udziałem wspomnianego już Franka Zummo i jego kolegi z grupy Sum 41 – Derycka Whibley’a.
Co jakiś czas koncert przerywany był wstawkami prezentującymi urywki filmików z zespołem lub samym Chesterem, którego głosu i samej obecności zdecydowanie zabrakło w większości kompozycji, zarówno tych śpiewanych wyłącznie przez Mike’a – „Roads Untraveled” i „One More Light”, jak i tych prezentowanych przez zaproszonych gości – „Castle of Glass” z udziałem Alanis Morissette; „One Step Closer” wykonanego przez Jonathana Davisa oraz Ryana Shucka i Amira Derakha współpracujących z Chesterem w ramach projektu Dead By Sunrise; czy „Burn it Down” i „Faint” zaśpiewanych przez M. Shadowsa.
Jeszcze przed koncertem, w czasie tygodnia prób przygotowujących muzyków do tego wydarzenia w Internecie pojawiały się spekulacje dotyczące nowego wokalisty Linkin Park, który miałby zastąpić na tym miejscu Chestera. Wśród wymienionych osób znalazł się głos grupy Bring Me The Horizon – Oliver Sykes, który podczas koncertu w Los Angeles wykonał utwór „Crawling”. Ciężko jest porównywać dwóch wokalistów, jednak głos Sykesa pozbawiony jest plastycznej melodyjności, tak charakterystycznej dla wokalu Chestera, dzięki której Bennington z łatwością przechodził z partii wykrzykiwanych do wręcz delikatnie śpiewanych, co w przypadku wokalisty Bring Me The Horizon nie było tak płynne i swobodne.

Koncert upamiętniający Chestera okazał się być emocjonalnym przeżyciem, na swój sposób pokrzepiającym – miło było zobaczyć uśmiechy na twarzach członków LP, którzy po stracie przyjaciela powrócili do tego, co kochają robić najbardziej. A na to jak historia zespołu potoczy się dalej, jak podejrzewam, przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Czas pokaże. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz