środa, 25 kwietnia 2018

Nickelback „Silver Side Up” (recenzja)


Będąc nastolatkami – pełnymi buntu i negacji dla niemal wszystkich wartości wyznawanych przez dorosłych szukaliśmy rozmaitych sposobów by te uczucia uzewnętrznić i jakoś sobie z nimi radzić. Dla mnie już wtedy dobrym sposobem była muzyka, której co prawda sama nie tworzyłam, jednak pomagała mi ona w zdecydowany sposób radzić sobie z często nieoczekiwanymi, a nawet niechcianymi emocjami.

Taka terapeutyczna funkcja dźwięków często wykorzystywana jest przez muzyków, czego najlepszym dowodem jest Chad Kroeger, współzałożyciel zespołu Nickelback. Wokalista i gitarzysta wydanym w 2001 roku albumem „Silver Side Up” walczył z duchami przeszłości w postaci własnego ojca, który przed laty opuścił rodzinę, pozostawiając Chada i jego rodzeństwo pod opieką matki.
Echa tych wydarzeń słyszymy wyraźnie w przepełnionym gniewem, ostrym od gitarowych riffów utworze „Too Bad”, ale i w otwierającym całość, brzęczącym basowymi partiami „Never Again”. Wyraźnych emocji, skutecznie przekazanych zarówno przez melodię i aranżacje oraz tekst nie zabrakło i w innych pozycjach albumu „Silver Side Up”, a w szczególności w singlowym „How You Remind Me” opowiadającym o dysfunkcjonalnym związku wokalisty, a zarazem autora tekstów.
Obok tych (singlowych) utworów na trzecim albumie Kanadyjczyków znalazły się także inne kompozycje dzięki którym zespół ugruntował swoją pozycję w świadomości słuchaczy oraz stworzył swój rozpoznawalny muzyczny styl. Jego głównym i najważniejszym elementem są zdecydowane gitarowe melodie tworzone przez Chada Kroegera i Ryana Peake’a, a będące podstawą szybko wpadających w ucho „Money Bought”, „Where Do I Hide” i świetnie zaśpiewanego „Woke Up This Morning”.
Również i w pozostałych kompozycjach Kroeger udowodnił, jak dobrym jest wokalistą, obdarzonym ciekawą, nieco zachrypniętą barwą głosu. Muzyk bez trudu moduluje go śpiewając nisko w „Just For”, bardzo melodyjnie w „Hangnail” i ciężkim „Hollywood”, a nawet nieco bluesowo w zamykającym całość „Good Times Gone”.


Słuchając albumu „Silver Side Up” niezliczony już raz w moim życiu, uświadomiłam sobie, jak przez te lata zmieniła się muzyka zespołu Nickelback. Mimo poznawania kolejnych pozycji w dyskografii tej kanadyjskiej grupy bardzo lubię wracać do tego właśnie krążka, który w znacznym stopniu ugruntował moje spojrzenie na muzykę rockową i teraz nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że mogłabym go nie znać, dlatego przesłuchanie go zdecydowanie polecam. 


Okładka:  https://en.wikipedia.org/wiki/Silver_Side_Up

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz