środa, 23 maja 2018

DramaGods „Love” (recenzja)


Muzyka gitarowa, jak podkreślam co wpis na tym blogu, jest dla mnie niemalże jak powietrze. Jest jednak coś, czego w tym rodzaju twórczości nie rozumiem i nie lubię, a są to do przesady rozbudowane solówki gitarowe, często tak udziwnione, że aż tracące sens i powodujące zagubienie wątku całego utworu.
Muzykiem, którego instrumentalne popisy niemal od razu przypadły mi go gustu jest Nuno Bettencourt działający w formacji Extreme, ale swoim nazwiskiem firmujący także projekt o nazwie DramaGods mający na swoim koncie album „Love” wydany w 2005 roku.

Obok partii gitarowych, które jak zwykle wykonał bezbłędnie, Bettencourt odpowiedzialny jest także za warstwę wokalną longplaya prezentując swoją ciekawą, bardzo przyjemną dla ucha barwę głosu we wszystkich kompozycjach krążka. Tymi natomiast, którymi najskuteczniej przekonał mnie do swojego solowego wydawnictwa są melodyjny „Bury You”, oraz balladowy „Interface” pojawiający się później na ostatnim do tej pory albumie macierzystej formacji Bettencourta zatytułowanym „Saudades de Rock”
Ponadto longplay „Love” wyróżniają iskrzące gitarowe riffy bardzo charakterystyczne, ale nie pozbawione świeżości będące podstawą dla najdłuższego na albumie utworu „Heavy”, wypełniające „Nice to Meet You” i obecne w „Lockdown”, w którym o uwagę słuchacza konkurują z wyraźną linią perkusji, podobnie jak w delikatnie zaśpiewanym „Replay”.
Obok gitar elektrycznych na albumie „Love” wykorzystane zostały także akustyczne wersje tego instrumentu, ich delikatne dźwięki doskonale komponują się z surową barwą głosu Bettencourta, co doskonale słychać w rozpoczynającym się instrumentalnym wstępem „Broken”, klasycznie balladowym „Something About You” i nastrojowym, choć z trudem zaśpiewanym „Sometimes”. Takich kłopotów wokalista, a zarazem gitarzysta uniknął w kompozycjach o oryginalnych aranżacjach – opatrzonym organowym wstępem „Pilots”, wzbogaconym o motyw pozytywki „Fearless Leader”, a przede wszystkim mocno skoncentrowanym na syntezatorowych wstawkach „Megaton”. Doskonale słucha się także zamykającego całość klawiszowo – gitarowego „Sky” z mocno lirycznym wokalem Bettencourta.

Album „Love” początkowo zaplanowany jako pierwsza część wydawnictwa „Love/Hate” jest jedynym efektem działalności Nuno Bettencourta pod szyldem formacji DramaGods. Longplay, choć w zasadzie różniący się od dokonań gitarzysty i jego autora z zespołem Extreme, jest dla jego fanów (w tym także i dla mnie) świetnym materiałem uzupełniającym dorobek Bettencourta. Polecam. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz