Istnieje
całe mnóstwo rockowych/hard rockowych zespołów. Nazwy wielu z nich są mi dobrze
znane, gorzej ze znajomością ich twórczości, a to ze względu, przede wszystkim,
na brak czasu możliwego do przeznaczenia na wsłuchanie się w dyskografię
poszczególnych formacji.
Kwestia
ta dotyczy między innymi grupy Godsmack, działającej na rynku muzycznym od 1995
roku, i mającej na swoim koncie już siedem albumów długogrających.
Do
posłuchania ostatniego z nich – wydanego w kwietniu 2018 roku longplaya
zatytułowanego „When Legends Rise” skłonił mnie reprezentujący go singiel
„Bulletproof” usłyszany za pośrednictwem YouTube’a.
I
chociaż styl muzyczny zespołu Godsmack określany jest jako heavy metal, to
zawartości wspomnianej płyty zdecydowanie bliżej jest do rocka/hard rocka o
melodyjnym zabarwieniu. Doskonale słychać to już w otwierającym zestaw utworze
tytułowym „When Legends Rise”, a także zwracających uwagę refrenami „Every Part
of Me” i zmieniającym natężenie „Someday”.
Tym,
co jest dla mnie bardzo istotnym w muzyce, a szczególnie rockowej są stanowiące
kanwę utworów partie gitar, za które w zespole Godsmack odpowiedzialny jest
Tony Rombola i wokalista Sully Erna. Duet ten świetnie uzupełnia się tworząc
ciężkie podkłady, jak w przypadku „Take it to the Edge”, dynamicznie
zmieniającego się „Just One Time”, zamykającego zestaw iście metalowego „Edge
of the Storm” z nieco monotonną solówką, a także galopującego w zawrotnym
tempie „Say My Name”.
Obok
partii gitarowych bardzo satysfakcjonującą okazała się także barwa głosu
Sully’ego Erny łącząca w sobie zadziorną chropowatość uwydatnioną szczególnie
we wzbogaconym o partie chóru „Unforgettable” oraz z wyczuciem i oryginalnie
zaśpiewanym „Let it Out”, a także stonowaną delikatność w balladowym
„Under Your Scars”, któremu uroku dodały partie instrumentów smyczkowych.
Zawsze
kiedy mam okazję odnaleźć ciekawy, przyciągający uwagę album, jakim
zdecydowanie jest longplay „When Legends Rise” grupy Godsmack, trochę żałuję,
że nie dokonałam tego odkrycia wcześniej. Jestem jednak pewna, że za sprawą
melodyjności i oryginalności kompozycji, jakie się na nim znalazły zagości
jeszcze niejednokrotnie w moim odtwarzaczu i będzie początkiem zgłębiania
dyskografii tego amerykańskiego zespołu. Polecam. (I życzę sobie więcej takich
odkryć w przyszłości.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz